Końcowy wynik może mylić. One mecz w Koszalinie miały pod kontrolą

Materiały prasowe / PGNiG Superliga Kobiet / Młyny Stoisław Koszalin
Materiały prasowe / PGNiG Superliga Kobiet / Młyny Stoisław Koszalin

Końcowy wynik może sugerować, że oglądaliśmy w Koszalinie bardzo zacięte spotkanie, ale nic bardziej mylnego. Młyny Stoisław Koszalin kontrolowały mecz z KPR Ruchem Chorzów od samego początku i sięgnęły po komplet punktów.

- Dla mnie będzie to nieco sentymentalne spotkanie, ponieważ dużo czasu spędziłem w Chorzowie i wiele rzeczy za mną, jeśli chodzi o drużynę Niebieskich. Będzie to spora dawka emocji, ale też dużo łatwiej jest mi się przygotować do kolejnego meczu, bo o tym zespole wiem praktycznie wszystko i na pewno w dużym stopniu pomogę naszym dziewczynom - mówił trener Młynów Stoisław Koszalin, Jarosław Knopik.

Pierwsze minuty spotkania pokazały, że szkoleniowiec sumiennie odrobił pracę domową i bardzo dobrze przygotował swój zespół pod KPR Ruch Chorzów. Świetnie w mecz weszła stojąca między słupkami Natalia Filończuk, a w ataku szalała Aleksandra Zaleśny, która w krótkim odstępie na listę strzelczyń wpisała się czterokrotnie (6:1 w 10'). Rywalki były wprost bezradne.

Ciężar gry na swoje barki próbowała brać Marcelina Polańska, ale z różnym skutkiem. Chorzowskie rozgrywające też bardzo często szukały podaniem kapitan drużyny - Karoliny Jasinowskiej, która daje jakość na pozycji obrotowej. Brakowało jednak konkretów i przewaga gospodyń nie malała.

Do przerwy skutecznością w Młynach Stoisław Koszalin imponowała Aleksandra Zaleśny, która zdobyła siedem bramek w ośmiu próbach. Po drugiej stronie boiska błyszczała Monika Ciesiółka. Gdyby nie ona, prowadzenie koszalinianek po pierwszej połowie byłoby zdecydowanie wyższe.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?

Po zmianie stron przyspieszyły chorzowianki. Bramkę zamurowała wspomniana Monika Ciesiółka, a z przodu swoje okazje wykorzystywały Natalia Doktorczyk i Marcelina Polańska, dzięki czemu Niebieskie odrobiły część strat (14:11 w 37'). Trener Jarosław Knopik musiał wówczas poprosić o czas.

Tuż po rozmowie ze szkoleniowcem Młyny Stoisław przeprowadziły zespołową akcję, zakończoną bieżnym i celnym rzutem Anny Mączki. Chwilę później przypomniała o sobie także Aleksandra Zaleśny i pożar został ugaszony. Koszalinianki spokojnie prowadziły różnicą pięciu bramek, a w kolejnych minutach kontrolowały wynik.

Końcowy rezultat może jednak trochę mylić. Gdy spojrzy się na sam wynik, można uznać, że spotkanie w Koszalinie miało wyrównany przebieg i emocji nie brakowało. Właśnie nic bardziej mylnego. KPR Ruch Chorzów ruszył do odrabiania strat, gdy mecz był już w zasadzie rozstrzygnięty (25:19 w 53').

MVP spotkania została wybrana Aleksandra Zaleśny, a w drużynie gości słusznie najlepszą zawodniczką okrzyknięto Monikę Ciesiółkę. Warto odnotować też fakt, że po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją na parkiecie zobaczyliśmy Emilię Kowalik.

Młyny Stoisław Koszalin - KPR Ruch Chorzów 25:23 (14:8)

Młyny Stoisław: Filończuk, Zimny, Nowicka - Zaleśny 9, Lipok 5, Kubisova 3, Mączka 2, Haric 2, Rycharska 2, Kowalik 1, Reichel 1, Choromańska, Urbaniak, Jura.
Karne: 0/0
Kary: 10 min.

KPR: Ciesiółka 1 - Kolonko 5, Jasinowska 4, Polańska 3, Stokowiec 3, Gryczewska 2, Doktorczyk 2, Masalova 2, Morozenko 1, Bondarenko, Kalyhina, Sytenka, Masiuda, Miłek, Kiel.
Karne: 4/5
Kary: 4 min.

Czytaj także:
---> Znamy diagnozę. Kiepskie informacje o stanie zdrowia Kingi Grzyb
---> Widać progres w Młynach Stoisław Koszalin, ale to wciąż nie jest "to"

Komentarze (1)
avatar
Diego77
25.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po raz kolejny widac brak rozgrywania. Polanska 3, Masalova 2 bramki, Masiuda kolejny mecz 0 (zero). Bez prawdziwego rzutka bardzo ciezko bedzie cos wygrywac. Skrzydla i kolo meczu raczej nie w Czytaj całość