Za kaliszanami trudny start sezonu, chociaż w dużej mierze niekorzystny terminarz miał wpływ na ich 12. miejsce i zaledwie trzy punkty w tabeli. MKS w teorii powinien zacząć powoli nadrabiać straty w takich meczach jak ten domowy z Grupą Azoty Unią.
Drużyna Tomasza Strząbały miała jednak za sobą udany początek sezonu i bliżej jej do pierwszej ósemki niż do strefy spadkowej. Mogła się podobać gra Unii w obronie, w bramce dobre wrażenie zostawiał Marek Bartosik, który tym razem dostał okazję do występu. Długo wszystko co dobre w ataku, kręciło się wokół Tarasa Minockiego. Praworęczny Ukrainiec odnalazł się z konieczności na prawej stronie i potrafił złamać Jana Hrdlickę. Czech rozgrywał akurat kapitalną połowę, odbił połowę rzutów, w tym dwa karne.
Z czasem Minockiego trochę odciążył Shuichi Yoshida, obsługiwany podaniami przez Pawła Podsiadłę. Główną bronią kaliszan był Jędrzej Zieniewicz, bodaj najlepszy zawodnik kaliszan w tym sezonie. Od czasu do czasu o możliwościach rzutowych przypominał Kamil Adamczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
Zanosiło się na rzuty karne właściwie przez całą druga połowę. Bramki padały rzadko, bo dobrze spisywali się Hrdlicka i zmiennik Bartosika, Patryk Małecki. Wydawało się, że przełomowym momentem mogą być dwie kontry Jakuba Sikory po przechwytach, ale wkrótce... tarnowianie odpowiedzieli tym samym. Koledzy znajdowali z przodu Mateusza Góralskiego, a prawoskrzydłowy nie mylił się w kontrach. Po bramkach Macieja Pilitowskiego to MKS przejął inicjatywę i mógł żałować, że nie dowiózł do końca zwycięstwa w regulaminowym czasie. Do karnych doprowadził Taras Minocki.
Seria siódemek zaczęła się dla kaliszan najgorzej jak to tylko możliwe. MKS dwa razy spudłował przy 100 proc. skuteczności rywali. Wkrótce... Krzysztof Szczecina odbił dwa rzuty i wszystko się wyrównało. Wydawało się, że seria karnych nie będzie miała końca, następne pomyłki miały miejsce dopiero w 9. serii. Najpierw Piotr Krępa nie wykorzystał szansy na zakończenie meczu, ale po chwili drugiej okazji nie zmarnował Mateusz Kus.
Energa MKS Kalisz - Grupa Azoty Unia Tarnów 20:20 k. 7:6 (9:10)
Energa MKS: Hrdlicka (13/30 - 43 proc.), Szczecina (0/3) - Zieniewicz 7, Góralski 4, Adamczyk 3, M. Pilitowski 2, Krępa 2, K. Pilitowski 1, Drej, Wróbel, Pedryc, Kus, Bekisz, Biernacki, Karpiński, Kużdeba
Grupa Azoty Unia: Bartosik (6/18 - 33 proc.), Małecki (4/11 - 36 proc.) - Minocki 8, Yoshida 4, Sikora 3, Matsuura 2, Podsiadło 2, Sanek 1, Buszkow, Kowalik, Kasahara, Wątroba, Małek, Wajda, Słupski
ZOBACZ:
Syprzak i Dujszebajew wyróżnieni
Wielki mecz kielczan w Lidze Mistrzów