Wynik finałowego meczu otworzył Timothey N'guessan, ale to były miłe złego początki dla Barcelony. Defensywa Magdeburga funkcjonowała wyśmienicie, a rzuty mistrzów Hiszpanii raz za razem zatrzymywał Nikola Portner. Szwajcar do przerwy miał już dziewięć interwencji. Sam Dika Mem to było za mało, by móc myśleć o korzystnym rezultacie. Magdeburg imponował także w ofensywie - nie często zdarza się bowiem, by Duma Katalonii do przerwy traciła ponad 20 bramek!
Ostatni raz taka sytuacja miała przed ośmioma laty, w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a dokonał tego inny niemiecki zespół, Rhein-Neckar Loewen (rzucił wówczas 22 bramki). Wiele krwi napsuli Barcelonie napsuli dwaj leworęczni zawodnicy: islandzki rozgrywający Omar Ingi Magnusson i szwedzki skrzydłowy Daniel Pettersson.
Zwieńczeniem pierwszej części spotkania była jednak jego ostatnia akcja, w której mistrzowie Niemiec zagrali tak zwaną "wrzutkę". Widowiskowe zagranie było w pełni zaplanowane, bowiem chwilę wcześniej o czas poprosił trener niemieckiej drużyny.
SC Magdeburg po przerwie dalej grał jak natchniony i podwyższył prowadzenie do sześciu trafień. Radość niemiekciej drużyny nie trwała jednak długo, bowiem Barcelona zmieniła system obrony. Podwyższona obrona zdawała egzamin wyśmienicie, a fenomenalny Aleix Gomez, kwadrans przed końcem doprowadził do wyrównania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca
Emocje sięgnęły zenitu w ostatnich pięciu minutach. Wówczas trzy bramki przewagi miał Magdeburg, ale Barcelona szybko wyrównała. Pierwszoplanowe role grali bramkarze - pierw rzut Magnus Saugstrupa obronił Emil Nielsen, a chwilę później Aitora Arino zatrzymał Portner. Na 35:34 dla Magdeburga podwyższył z lewego skrzydła Lukas Mertens, a po przerwie na żądanie z rzutu karnego do remisu doprowadził Hampus Wanne. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była zatem dogrywka.
W niej miała miejsce ostra wymiana ciosów, a ostateczne rozstrzygnięcie przyniosła jego druga część. Bezwzględny był Magnusson (łącznie aż 12 bramek i 7/7 z karnych), a dwie interwencje na wagę wygranej zanotował Portner. Drugi w historii i zarazem z rzędu triumf niemieckiej drużyny w Klubowych Mistrzostwach Świata stał się faktem. Piotr Chrapkowski sięgnął z Magdeburgiem po drugi tytuł najlepszej drużyny świata!
Zwycięzca IHF Super Globe otrzyma czek w wysokości 400 tysięcy dolarów. Finalista musi zadowolić się dwukrotnie niższą nagrodą (200 tysięcy). Mistrz Polski, Łomża Industria Kielce za zajęcie trzeciego miejsca zgarnął 150 tysięcy dolarów.
SC Magdeburg - FC Barcelona 41:39 po dogrywce (35:35, 21:17)
SC Magdeburg:
Portner (15/49 - 31 proc.), Jensen - Magnusson 12, Pettersson 6, Kristjansson 6, Mertens 6, Saugstrup 5, Hornke 3, O'Sullivan 2, Weber 1, Damgaard, Meister, Chrapkowski, Bezjak, Smits.
Karne: 7/7.
Kary: 8 min. (4 min. O'Sullivan, 2 min. Saugstrup, Magnusson).
FC Barcelona:
Nielsen (8/27 - 30 proc.), Perez de Vargas (5/25 - 20 proc.) - Gomez 10, Fabregas 7, Mem 5, Wanne 5, Janc 5, N'Guessan 3, Arino 2, Cindrić 1, Langaro 1, Richardson, Carlsbogard.
Karne: 9/13.
Kary: 8 min. (4 min. N'Guessan, 2 min. Cindrić, Langaro).
Sędziowie: Jiri Novotny - Vaclav Horacek (Czechy).
Końcowa klasyfikacja IHF Super Globe 2022
1. SC Magdeburg (Niemcy) + 400 tysięcy dolarów
2. FC Barcelona (Hiszpania) + 200 tysięcy dolarów
3. Łomża Industria Kielce (Polska) + 150 tysięcy dolarów
4. Al Ahly (Egipt)
5. Esperance Tunis (Tunezja)
6. Khaleej (Arabia Saudyjska)
7. Benfica Lizbona (Portugalia)
8. Taubate (Brazylia)
9. Al Kuwait (Kuwejt)
10. Mudhar (Arabia Saudyjska)
11. Sydney University (Australia)
12. Club Ministros (Meksyk)
ZOBACZ:
Energa MKS Kalisz złapała oddech
Świetne wieści przed MŚ 2023