Niedosyt w Kaliszu. Energa MKS miała piłkę meczową

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Kempski / Na zdjęciu: szczypiorniści Energi MKS Kalisz podczas rozmowy z trenerem
WP SportoweFakty / Krzysztof Kempski / Na zdjęciu: szczypiorniści Energi MKS Kalisz podczas rozmowy z trenerem
zdjęcie autora artykułu

Energa MKS Kalisz mogła zapewnić sobie zwycięstwo po 60 minutach, ale pogubiła się w ostatniej akcji i dała nowe życie MMTS-owi. W karnych lepsi kwidzynianie.

Pudła będą jeszcze długo rozpamiętywane w Kaliszu, a bolały tym bardziej, że zawodzili liderzy. Swojego dnia zupełnie nie miał Piotr Krępa, który już dawno nie zmarnował tylu świetnych okazji.

Jakby tego mało, to Łukasz Zakreta zatrzymał jego próbę w serii karnych i Nikodem Kutyła stanął przed szansą na zakończenie meczu. Rozgrywający wytrzymał próbę nerwów, co nie było akurat oczywistością. Karne zamieniły się w festiwal pomyłek, wykorzystano zaledwie 5 z 10.

Nim w ogóle doszło do karnych, to zanosiło się, że kaliszanie zejdą do szatni w lepszych humorach. Weszli w mecz z wielką werwą, chcąc zmazać plamę po występie z Zagłębiem Lubin. Motywacja niosła MKS, pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do zespołu Pawła Nocha, czego odzwierciedleniem był wynik 8:3. Bracia Pilitowscy oraz Miłosz Bekisz stanowili największe zagrożenie, Jan Hrdlicka zaczął od kilku interwencji i MMTS dopiero pod koniec połowy odrobił straty. Największa w tym zasługa Michała Potocznego i Nikodema Kutyły.

ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to

MKS zwolnił po przerwie, brakowało lidera w drugiej linii. Jędrzej Zieniewicz przygasł po obiecującym początku, Kamil Adamczyk źle zaczął spotkanie i pudłował na potęgę (1/8). Sytuację ratowali Hrdlicka i Mateusz Góralski; drugi z nich radził sobie nawet z trudnych pozycji, trafiał z ostrych kątów czy po szarpanych akcjach. W roli egzekutora można było polegać na Michale Dreju, ale brak bramek z koła i rozegrania był nadto widoczny w kluczowych momentach.

Więcej możliwości miał trener Bartłomiej Jaszka. Jakub Szyszko nie tylko nie zawodził sprzed linii siódmego metra, potrafił zaskoczyć przebojową akcją. Piorunujące wejście w ostatnim kwadransie miał Alan Guziewicz, radzący sobie z dość dobrze zorganizowaną kaliską obroną. Nie byłoby jednak mowy o karnych, gdyby nie Zakreta. Golkiper znał rywali jak nikogo w tej lidze, spędził w Kaliszu pięć lata i ta wiedza przydała się w końcówce.

Poza tym kaliszanom zupełnie nie wyszła ostatnia akcja, mając 15 sekund na decydujący rzut. Ostatecznie Zieniewicz zgubił piłkę i Potoczny doprowadził do karnych.

Energa MKS Kalisz - MMTS Kwidzyn 24:24 k. 2:3 (13:12)

Energa MKS: Hrdlicka (15/38 - 39 proc.), Szczecina (1/2 - 50 proc.) - Góralski 5, Drej 5/4, Bekisz 4, Zieniewicz 3, M. Pilitowski 3, K. Pilitowski 1, Adamczyk 1, Kus 1, Krępa 1, Wróbel, Pedryc, Karpiński, Kużdeba Karne: 4/4 Kary: 4 min. (Kus, Zieniewicz)

MMTS: Zakreta (13/36 - 36 proc.), Dudek (0/1) - Szyszko 6/3, Potoczny 5, Guziewicz 4, Kutyła 3, Orzechowski 3, Majewski 1, Landzwojczak 1, Jankowski 1, Nastaj, Wawrzyniak, Kornecki, Peret, Grzenkowicz Karne: 3/4 Kary: 2 min. (Landzwojczak)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy Energa MKS gra poniżej oczekiwań?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)