Powiedzmy sobie szczerze, że to nie jest udana jesień w wykonaniu jarosławskiego klubu. Po sezonie 2021/2022 w ekipie z Podkarpacia doszło do sporego przemeblowania, dużo zawodniczek odeszło, a w zamian dołączyły tylko trzy nowe szczypiornistki - Wiktoria Gliwińska, Karolina Mokrzka i Małgorzata Trawczyńska.
W Jarosławiu powtarzano jak mantrę, że siłą drużyny ma być przede wszystkim zgranie i kolektyw. Oczywiście były konkretne przesłanki, żeby tak twierdzić, bo umowy przedłużyło aż jedenaście piłkarek ręcznych.
Efekty póki co oszałamiające nie są. Aktualny bilans Eurobudu JKS Jarosław w PGNiG Superlidze Kobiet to dwa zwycięstwa i aż pięć porażek, co daje obecnie ósme miejsce w dziesięciozespołowej lidze.
- Myślę, że bilans jest dramatyczny. Powiedzmy sobie szczerze, że ten zespół stać na dużo, dużo więcej. Ubolewam nad tym, że tak, a nie inaczej rozpoczęłyśmy ten sezon. Chyba już trochę nasze głowy są zablokowane. Mam nadzieję, że ten dwumecz z portugalskim zespołem w Pucharze Europy spowoduje, że ten "pstryczek" przeskoczy i zaczniemy się rozpędzać - powiedziała Sylwia Matuszczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
- Jeśli chcemy się o coś bić w tym sezonie, to musimy zacząć wygrywać, to po pierwsze. Po drugie punktować też w meczach z czołówką. Następnym przeciwnikiem będą Kobierzyce i miejmy nadzieję, że zaczniemy od tego - dodała obrotowa w rozmowie dla klubowych mediów.
Jarosławianki w minionej kolejce musiały uznać u siebie wyższość Galiczanki Lwów. - Przegrałyśmy na własne życzenie. Zbyt dużo niewymuszonych błędów plus marnowane przez nas stuprocentowe sytuacje spowodowały to, że zwyciężył przeciwnik. Oczywiście nic im nie ujmujemy, bo dziewczyny bardzo dobrze grały i walecznie, ale myślę, że to nasze błędy spowodowały taki, a nie inny wynik - oceniła kołowa.
- W drugiej połowie poprawiłyśmy obronę i te bramki nie były zdobywane tak szybko oraz łatwo przede wszystkim. Próbowałyśmy ciągnąć kontrę, czy to w pierwsze, czy to drugie tempo. Myślę, że tutaj też mogłyśmy pokusić się o jeszcze więcej sytuacji, ale czasem drżały ręce. W pierwszej połowie przytrafiło nam się kilka nieudanych podań i to też nas gdzieś tam w głowie zastopowało - wyjaśniała Sylwia Matuszczyk.
- Jest mi przykro, bo sporo kibiców przyszło, chciałyśmy dobrze wejść po tej przerwie kadrowej i znowu czegoś zabrakło. Mam nadzieję, że to przeanalizujemy i wyciągniemy wnioski, żeby już tych błędów nie popełniać - zakończyła zawodniczka jarosławskiego klubu.
Kolejny mecz Eurobud JKS Jarosław rozegra na wyjeździe (7 grudnia), a w ich rywalem będą aktualne brązowe medalistki i zdobywczynie Pucharu Polski - KPR Gminy Kobierzyce.
Czytaj także:
Sławomir Szmal: Spłacam dług wobec piłki ręcznej [WYWIAD]
Oni będą walczyć o mistrzostwa świata. Trener Patryk Rombel zdecydował