Nieoczekiwany zwrot. Przyjezdne nie wykorzystały ogromnej szansy

Nie udał się rewanż Młynom Stoisław w ostatnim meczu w 2022 roku. Koszalinianki przegrały z Galiczanką Lwów 29:30. Jarosław Knopik mógł poczuć duży niedosyt, po tym jak nieoczekiwanie zmieniły się losy tego spotkania.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Zawodniczki Galiczanki Lwów Materiały prasowe / PGNiG Superliga Kobiet / Zawodniczki Galiczanki Lwów
Ekipa z województwa zachodniopomorskiego po przełamaniu się w starciu z Eurobudem (wygrana po blisko 3 miesiącach), z optymizmem podchodziła do spotkania z Galiczanką. Dla koszalinianek zawody były o tyle istotne, że ewentualna wygrana pozwalała realnie myśleć o zakończeniu sezonu nawet na 5. lokacie. Było więc o co grać.

Przyjezdne z Koszalina lepiej weszły w ten mecz. W bramce Młynów Stoisław bardzo dobrze ze swojej roli wywiązywała się Natalia Filończuk. Tylko do przerwy zaliczyła 9 obron. Po kwadransie zawodów tablica świetlna wskazała stan 6:8. Ukrainki zdecydowanie zbyt często traciły piłkę po niedokładnym podaniu lub faulu w ataku. Ale jeśli już mowa o stratach, to w statystykach był pod tym względem remis.

Trener Jarosław Knopik mógł czuć spory zawód, kiedy widział, co w ataku wyczyniała Kristyna Kubisova. To, że prawa rozgrywająca nie potrafiła oddać celnego rzutu, uszło jej jeszcze na sucho. Ale kiedy dołożyła do tego podanie do jednej z lwowianek i naraziła swoją drużynę na kontrę, musiała usiąść na ławce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom

Co ciekawe, obie drużyny wykorzystywały to, co miały najlepszego. U gości w tej roli odnajdywała się obrotowa, Hanna Rycharska (5/6), a w Galiczance lewoskrzydłowa Maryna Konovalova (4/5).

O ile w pierwszej połowie Ukrainki ani razu nie doprowadziły do remisu, tak po zmianie stron już w 34. minucie dokonała tego Diana Dmytryszyn. Knopik nie ukrywał emocji i trudno mu się dziwić. Teraz to Młyny musiały odrabiać straty i to coraz większe (-4). Dość powiedzieć, że drugą część meczu miejscowe wygrywały aż 10:3!

Jeśli jednak ktoś przedwcześnie skazał polską drużynę na porażkę, musiał szybko przeprosić. Sytuację odmieniły interwencje Aleksandry Nowickiej. Emilia Kowalik po kontrze dała Młynom remis. Nerwy na wodzy przy rzutach karnych zachowywała Gabriela Urbaniak (4/4). Galiczankę należało pochwalić za grę z jedną zawodniczką mniej. Ostatecznie to lwowianki po rzucie Mariany Markiewicz odtańczyły taniec zwycięstwa.

PGNiG Superliga Kobiet, 10. kolejka:

Galiczanka Lwów - Młyny Stoisław Koszalin 30:29 (11:14)

Galiczanka: M. Poliak, Saltaniuk, Valiieva - Diachenko 2, Holinska, Tkach, Markevych 5, Prokopiak, Martyniuk 1, Slobodian, Sorokina, Konovalova 5, Kozak 4, Melekestseva 2, Dmytryshyn 8 (2/2), T. Poliak 3 (1/1).
Karne: 3/3.
Kary: 12 min. (Prokopiak - 4 min., Diachenko, Markevych, Kozak, Melekestsewa - 2 min.).

Młyny Stoisław: Zimny, Filończuk, Nowicka - Bayrak 3, Jura, Reichel, Urbaniak 7 (4/4), Mączka 5, Lipok, Zaleśny 3, Choromańska 1, Kowalik 1, Rycharska 7, Żmijewska 1, Kubisowa 1.
Karne: 4/4.
Kary: 8 min. (Rycharska - 4 min., Choromańska, Kubisowa - 2 min.).

Sędziowie: Bartkowiak, Łakomy.

Czytaj więcej:
--> Co za pech reprezentanta Polski. Zabraknie go w MŚ 2023
--> Ważna zmiana. Mecze kadry dostępne dla kibiców

Czy Galiczanka Lwów zdoła włączyć się jeszcze do walki o najniższy stopień podium?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×