Mariusz Jurasik: To nie Rosiński miał rzucać

W czwartkowym meczu Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych Vive Targi Kielce niespodziewanie zremisowały z Rhein-Neckar Lowen po rzucie w samej końcówce Tomasza Rosińskiego. Mariusz Jurasik wyjaśnił, że nie tak miała wyglądać ostatnia akcja.

Gdy na niewiele ponad 20 sekund do końca meczu piłkę mieli piłkarze Vive, wydawało się, że akcje będzie kończył któryś z filarów zespołu Bogdana Wenty. Tymczasem rzut oddał Rosiński, co było ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich. - Bo to nie on miał rzucać - zdradził Mariusz Jurasik na łamach Przeglądu Sportowego. - Bramkarza zdjęliśmy specjalnie po to, żeby rozegrać akcję do koła i strzelić gola albo zarobić karnego. Ja miałem dostać piłkę i wybierać między Stojkovicem i Żółtakiem. Podałem do Żółtaka, on został sfaulowany, ale tylko na rzut wolny. Zostało kilka sekund, piłka gdzieś nam uciekła i trafiła do Tomka Rosińskiego. Ten jego rzut był spontaniczny. Chwała Bogu, że weszło, ale to nie było planowane.

Remis w Niemczech to ogromny sukces kieleckiego kieleckiej drużyny. - Lwy mają w składzie wspaniałych piłkarzy, ale czwartkowym mecz udowodnił, że nie grają nazwiska, tylko ludzie. U nich walczył tylko Karol Bielecki i bramkarz Henrig Fritz, a u nas cały zespół. Efekt? Urwaliśmy im ten punkt - powiedział Jurasik.

Komentarze (0)