Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Za reprezentacją Francji trudne spotkanie. Jak się czuliście w sytuacji, w której musieliście gonić rywala przez dużą część meczu?
Nedim Remili, reprezentant Francji: Dla nas na pewno było to ekscytujące spotkanie, bo tak działa dodatkowa presja. Oczywiście gdybyśmy mogli wygrać ten mecz szybciej, byłoby dużo lepiej. Nie zaczęliśmy dobrze meczu, w ciągu pierwszych piętnastu minut nie mogliśmy w żaden sposób powstrzymać Niemców, bo grali bardzo dobrze w defensywie, a Andreas Wolff miał bardzo dużo obron. Byliśmy jednak skoncentrowani i wyszliśmy z trudnych momentów. To ćwierćfinał, więc wiedzieliśmy że gra tam osiem najlepszych zespołów świata i będzie ciężko. Byliśmy gotowi na podjęcie rękawicy i liczyliśmy na lepszą postawę bramkarza. Remi Desbonnet miał świetny czas i wygraliśmy mecz. Jesteśmy bardzo zadowoleni.
Czy dla Desbonneta był to mecz życia?
Można tak powiedzieć, bo był to na pewno jeden z najważniejszych meczów, jakie kiedykolwiek grał. Ja jednak wierzę, że to nie było ostatnie tak dobre spotkanie w jego wykonaniu. Mocno wierzę w naszych bramkarzy, którzy są bardzo dobrymi zawodnikami, co widać podczas wspólnej gry, treningów i pracy. Jak nie gra Vincent Gerard, to jest Remi Desbonnet i odwrotnie. Musimy grać z taką intensywnością i wszystko może się zdarzyć.
Czy zgodzisz się z tym, że lepiej grało wam się gdy mecz był trochę wolniejszy?
Gdy w pierwszej połowie mecz był szybszy, Andy Wolff miał dużo obron i wtedy można wykorzystać wiele kontr, które ciężko powstrzymać. Później spowolniliśmy grę, bo gdy Andy tak bronił, a mecz był tak szybki, to niemiecki bramkarz był na fali. W I połowie nasi rywale prowadzili różnicą nawet czterech bramek, ale dzięki zachowaniu spokoju i grze defensywy to wyciągnęliśmy. Po przerwie to Remi obronił dużo, mieliśmy wiele bramek z kontrataku i było świetnie.
To wprost niemożliwe, że w meczu w którym bramkarze mają łącznie 31 obron, padają 63 bramki.
Tak, to prawda. Jak jednak wcześniej wspomniałem, grała najlepsza ósemka reprezentacji na świecie, więc w takiej sytuacji trzeba mieć bardzo dobrych bramkarzy, by awansować do kolejnych faz mistrzostw. Widziałem mecz Hiszpanii z Norwegią, gdzie Gonzalo Perez de Vargas miał mnóstwo obron, podobnie jak Tornbjorn Bergerud. Taka jest piłka ręczna, bramkarze są bardzo ważni.
Czeka was teraz kolejna misja, jaką jest gra przeciwko Szwecji, współgospodarzom mistrzostw. W Sztokholmie będzie gorąco?
Na pewno tak. Doskonale znamy ten zespół, bo dwa lata temu wyeliminował nas po drodze do finału. Wierzę w to, że karta się odwróci i teraz będzie nasz czas. W dwa dni mamy czas na drobne zmiany, ale na pewno team spirit jest doskonały na boisku i poza nim. To będzie wielki atut w kontekście tego spotkania.
Tę atmosferę było widać w ciągu ostatnich 10 minut meczu z Niemcami, gdzie po prostu bawiliście się piłką ręczną.
Fakt, na pewno lubimy takie mecze. Była presja, świetna atmosfera na trybunach i wielu kibiców, w tym fanów z Niemiec. Do przerwy nie układało nam się to spotkanie, podobnie jak w pierwszych minutach po zmianie stron, ale z każdą minutą się rozkręcaliśmy, defensywnie graliśmy bardzo dobrze, do tego po obrońcach Remiego łapaliśmy jeszcze więcej pewności siebie.
Skoro lubicie presję, to w piątek może być to wasz atut.
Fakt, na pewno w Sztokholmie będzie gorąco. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że możemy grać przy takiej publice, w takiej atmosferze. Przez ostatnie lata, przez pandemię, nie mogliśmy tego doświadczyć. Gra się dla takich momentów i wierzę w to, że nas to nie przytłoczy. Jestem bardzo pewny tego, że jako drużyna to udźwigniemy, co przełoży się na nasze zwycięstwo.
Rozmawiał Michał Gałęzewski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Desbonnet zamurował bramkę Francji
ZOBACZ WIDEO: On pierwszy informował o Santosie. Zdradza kulisy wyboru selekcjonera