Talant Dujszebajew: Tylko bliscy wiedzą, ile kosztował ten tytuł
Jeszcze kilka tygodni temu dalszy byt klubu w obecnej formie był zagrożony. Po pozyskaniu nowego sponsora kieleccy szczypiorniści stanęli na nogi i obronili mistrzostwo Polski. - Wygraliśmy tytuł dla naszych rodzin - mówi trener Talant Dujszebajew.
Gorączkowe poszukiwania sponsora trwały od listopada. Wówczas browar Van Pur z powodów ekonomicznych wycofał się z finansowania i mistrzowie Polski stracili 30 proc. budżetu. By przetrwać w obecnym składzie, nieodzowna okazała się sprzedaż jednej z gwiazd. Nedim Remili trafił do Veszprem - nieoficjalnie - za kwotę zbliżoną do miliona euro, co pozwoliło uzupełnić brakujące środki. Dzięki transferowi Francuza prezes Bertus Servaas i jego współpracownicy kupili też trochę czasu u zawodników. Poszukiwania przeciągały się jednak w nieskończoność, węgierskie media obwieściły nawet swego rodzaju upadek kieleckiego klubu i masowe odejścia do Picku Szeged, m.in. Talanta Dujszebajewa i jego synów.
W końcu kilka tygodni temu z Kielc spłynęły pozytywne wieści, pierwsze od kilku miesięcy. W nazwie klubu pojawiła się firma Barlinek, należąca do kielczanina i najbogatszego Polaka Michała Sołowowa. Europejska potęga została uratowana.
- O ofertach nigdy nie rozmawiam publicznie. Propozycje były, są i będą, to normalna sprawa. Myślę, że sprawy finansowe są już wyprostowanie, jestem związany z Kielcami do 2028 roku i chcę zostać w klubie. W Hiszpanii przechodzimy na emeryturę w wieku 67 lat, ja będę w tym wieku w 2035 roku i kto wie, czy nie będzie mi dane skończyć kariery w Kielcach - zapewnia nas.
Jego zespół sprawił w ostatnich dniach, że napełniła go duma. Trzy dni przed meczem o mistrzostwo Polski Barlinek Industria Kielce mierzyła się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z innym potentatem z Veszprem. Po kapitalnym występie drużyna Dujszebajewa awansowała do czerwcowego Final4 rozgrywek. Świętowania jednak nie było, bo kielczan czekało drugie wielkie wyzwanie - po jesiennej porażce w Płocku obronę tytułu w kraju zapewniało zwycięstwo co najmniej dwoma bramkami.
- Muszę w tym miejscu podziękować zespołowi. Po spotkania z Veszprem szybko rozjechaliśmy się do domu, a przecież mogliśmy świętować wielki sukces, jakim jest awans do Final4. Na to nie było jednak czasu, bo graliśmy z mocnym rywalem, który liczy się w Europie i trzeba było zachować pełną koncentrację - komentuje Dujszebajew.
Barlinek Industria od początku pozornie kontrolowała mecz, miała 3-4 bramki przewagi. W końcówce jednak zrobiło się bardzo gorąco. Kielczanie wpadli w dołek, a Orlen Wisła złapała wiatr w żagle i była blisko pierwszego tytułu od 2011 roku. Końcówka należała jednak do mistrzów Polski, wygrana 27:24 dała im 20. złoty medal w historii. Dla Dujszebajewa był to 10. triumf w Superlidze.
- W tym miejscu miałbym prośbę do związku, by nasze spotkania były wyznaczone w terminie dogodnym dla wszystkich. Przecież oba zespołu zagrały w tygodniu bardzo wymagające spotkanie w Lidze Mistrzów, a nasz bezpośredni mecz mogliśmy rozegrać np. tydzień później, przed finałem Pucharu Polski. Mogło przecież zdarzyć się, że któryś z zespołów odpadłby z Ligi Mistrzów wcześniej i miałby np. trzy tygodnie na przygotowania, podczas gdy rywal maksymalnie kilka dni. Chciałbym po prostu, żeby w takich meczach wszyscy mieli równe szanse - podkreśla szkoleniowiec mistrzów Polski.
ZOBACZ:
Zmiana na środku w Puławach
Wielkie emocje w meczu o tytuł