Talant Dujszebajew: Tylko bliscy wiedzą, ile kosztował ten tytuł

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew

Jeszcze kilka tygodni temu dalszy byt klubu w obecnej formie był zagrożony. Po pozyskaniu nowego sponsora kieleccy szczypiorniści stanęli na nogi i obronili mistrzostwo Polski. - Wygraliśmy tytuł dla naszych rodzin - mówi trener Talant Dujszebajew.

- Za nami bardzo trudny czas. Tylko najbliżsi wiedzą, ile nas kosztował ten sezon, ta niepewność, która towarzyszyła nam przez kilka miesięcy. Ten tytuł powinniśmy zadedykować właśnie im, za to wsparcie, które okazywali. Tak naprawdę nerwówka trwała od początku listopada do końca marca, a chłopaki nie dali poznać, że coś się dzieje, trenowali na pełnych obrotach, udowodnili, że są profesjonalistami. Jestem im bardzo wdzięczny za to zaangażowanie - komentuje dla nas trener Tałant Dujszebajew.

Gorączkowe poszukiwania sponsora trwały od listopada. Wówczas browar Van Pur z powodów ekonomicznych wycofał się z finansowania i mistrzowie Polski stracili 30 proc. budżetu. By przetrwać w obecnym składzie, nieodzowna okazała się sprzedaż jednej z gwiazd. Nedim Remili trafił do Veszprem - nieoficjalnie - za kwotę zbliżoną do miliona euro, co pozwoliło uzupełnić brakujące środki. Dzięki transferowi Francuza prezes Bertus Servaas i jego współpracownicy kupili też trochę czasu u zawodników. Poszukiwania przeciągały się jednak w nieskończoność, węgierskie media obwieściły nawet swego rodzaju upadek kieleckiego klubu i masowe odejścia do Picku Szeged, m.in. Talanta Dujszebajewa i jego synów.

W końcu kilka tygodni temu z Kielc spłynęły pozytywne wieści, pierwsze od kilku miesięcy. W nazwie klubu pojawiła się firma Barlinek, należąca do kielczanina i najbogatszego Polaka Michała Sołowowa. Europejska potęga została uratowana.

- O ofertach nigdy nie rozmawiam publicznie. Propozycje były, są i będą, to normalna sprawa. Myślę, że sprawy finansowe są już wyprostowanie, jestem związany z Kielcami do 2028 roku i chcę zostać w klubie. W Hiszpanii przechodzimy na emeryturę w wieku 67 lat, ja będę w tym wieku w 2035 roku i kto wie, czy nie będzie mi dane skończyć kariery w Kielcach - zapewnia nas.

Jego zespół sprawił w ostatnich dniach, że napełniła go duma. Trzy dni przed meczem o mistrzostwo Polski Barlinek Industria Kielce mierzyła się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z innym potentatem z Veszprem. Po kapitalnym występie drużyna Dujszebajewa awansowała do czerwcowego Final4 rozgrywek. Świętowania jednak nie było, bo kielczan czekało drugie wielkie wyzwanie - po jesiennej porażce w Płocku obronę tytułu w kraju zapewniało zwycięstwo co najmniej dwoma bramkami.

- Muszę w tym miejscu podziękować zespołowi. Po spotkania z Veszprem szybko rozjechaliśmy się do domu, a przecież mogliśmy świętować wielki sukces, jakim jest awans do Final4. Na to nie było jednak czasu, bo graliśmy z mocnym rywalem, który liczy się w Europie i trzeba było zachować pełną koncentrację - komentuje Dujszebajew.

Barlinek Industria od początku pozornie kontrolowała mecz, miała 3-4 bramki przewagi. W końcówce jednak zrobiło się bardzo gorąco. Kielczanie wpadli w dołek, a Orlen Wisła złapała wiatr w żagle i była blisko pierwszego tytułu od 2011 roku. Końcówka należała jednak do mistrzów Polski, wygrana 27:24 dała im 20. złoty medal w historii. Dla Dujszebajewa był to 10. triumf w Superlidze.

- W tym miejscu miałbym prośbę do związku, by nasze spotkania były wyznaczone w terminie dogodnym dla wszystkich. Przecież oba zespołu zagrały w tygodniu bardzo wymagające spotkanie w Lidze Mistrzów, a nasz bezpośredni mecz mogliśmy rozegrać np. tydzień później, przed finałem Pucharu Polski. Mogło przecież zdarzyć się, że któryś z zespołów odpadłby z Ligi Mistrzów wcześniej i miałby np. trzy tygodnie na przygotowania, podczas gdy rywal maksymalnie kilka dni. Chciałbym po prostu, żeby w takich meczach wszyscy mieli równe szanse - podkreśla szkoleniowiec mistrzów Polski.

ZOBACZ:
Zmiana na środku w Puławach
Wielkie emocje w meczu o tytuł

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty