Do przerwy kibice z Mielca mieli powody do zadowolenia. Wicemistrz Ligi Centralnej nie tylko nie odstawał od Zagłębia, ale z czasem zaznaczył swoją przewagę i prowadził 14:11. Duet Igor Graczyk - Paweł Napierała pracował na sukces Stali, w bramce stał bardzo dobrze dysponowany Dawid Dekarz i wszystko wskazywało na niespodziankę w pierwszym meczu.
Pomimo kapitalnych statystyk (18 interwencji, 45 proc. skuteczności), Dekarz nie został jednak bohaterem rywalizacji. Śmietankę spił bowiem Marcin Schodowski. Ligowy weteran po wejściu bronił fenomenalnie, zatrzymał 12 z 20 rzutów i Zagłębie przejęło inicjatywę. Zresztą nie mogło być inaczej, skoro Stal zdołała rzucić po przerwie zaledwie... pięć bramek.
W tak niecodziennych okolicznościach Miedziowi zbliżyli się do utrzymania w PGNiG Superlidze. Lubinianom szło jednak w końcówce jak po grudzie, zwycięstwo zawdzięczają dwóm trafieniom w ostatnich pięciu minutach autorstwa Mateusza Drozdalskiego i Arkadiusza Michalaka. Rewanż w Lubinie 31 maja.
Handball Stal Mielec - Zagłębie Lubin 19:22 (14:11)
Stal: Dekarz - Graczyk 7, Napierała 6, Babicz 2, Nowak 2, Wołyncew 1, Wilk 1, Smoliński, Goliszewski, Osmola, Kaźmierczak, Kotliński, Włoskiewicz
Zagłębie: Procho, Schodowski - Moryń 4, Michalak 3, Drozdalski 3, Bekisz 3, Hlushak 2, Bogacz 2, Krupa 2, Stankiewicz 1, Pietruszko 1, Iskra 1, Hajnos