Lublinianki mimo wygranej, nie zagrały na pełnych obrotach. Można to po części tłumaczyć ostatnim obciążeniem, związanym z występów w Lidze Mistrzyń oraz reprezentacji. - W tym tygodniu trenowaliśmy ciężko. Głównie wariant „cztery na cztery” i „pięć na pięć” bo wiemy, że kiedy Zagłębie przegrywa to próbuje szukać bramek i zaczyna coraz wyżej grać. Na takie układy akurat położyliśmy duży nacisk i nie chcę tutaj mieć pretensji do drużyny, ale akurat w tym, co ćwiczyliśmy dużo nie wychodziło. Nie chcę tutaj mówić o jakiejś nerwówce ale kiedy wygrywa się ośmioma bramkami, to dąży się do tego, żeby wygrać dziewięcioma no i tego trochę szkoda. - opisuje sytuację szkoleniowiec mistrzyń kraju, Grzegorz Gościński.
Należy tutaj dołączyć także liczne kontuzje, które wykluczyły z gry kilka podstawowych zawodniczek, a rezerwowe piłkarki potrzebują jeszcze sporego ogrania - Cieszę się bardzo z tego, że te dziewczyny, które wcześniej mało wychodziły na parkiet, teraz pod nieobecność kilku podstawowych zawodniczek mogą coś zagrać i mam nadzieję że właśnie w takich meczach na szczycie z tak mocnym przeciwnikiem jak Zagłębie Lubin a nie w meczu, gdzie się prowadzi piętnastoma czy siedemnastoma bramkami udaje im się pograć. Cieszy mnie przede wszystkim postawa dziewczyn, które pokazują iż w tak ważnych meczach jak ten, potrafią grać w piłkę ręczną. - dodaje trener lublinianek.
Lublinianki mają przed sobą ciężki tydzień. Dwa mecze ligowe oraz wyjazd do Węgier na przeprawę w Pucharze EHF. - Pracowaliśmy dużo pod kątem tych dwóch meczów z węgierkami, następny tydzień także mamy pracowity. W czwartek wyjeżdżamy do Olkusza a prosto z Olkusza jedziemy na Węgry. - kończy Gościński.