Wydarzenia z poprzedniej kolejki, czyli pierwszy triumf i punkty beniaminka z Kalisza, sprawiły, że walka o pozostanie w ORLEN Superlidze Kobiet stała się jeszcze bardziej zacięta. W tę walkę na dobre uwikłały się Młyny Stoisław. W ich przypadku wiele mógł jednak zmienić mecz przeciwko Galiczance.
Wiele, zważywszy na fakt, że lwowianki przyjechały do Koszalina w niezwykle okrojonym składzie. Trener Ukrainek miał do dyspozycji tylko 9 zawodniczek z pola. Na domiar złego poważnej kontuzji już w pierwszej akcji doznała Diana Dmytryszyn. Przy rzucie została pociągnięta za rękę przez Martynę Koper. Przy upadku jej prawa kostka wygięła się w bardzo nienaturalny sposób. Adrianna Nowicka aż złapała się za głowę widząc cierpienie rywalki.
O dziwo, ta sytuacja fatalnie wpłynęła na postawę gospodyń. Już w 4. minucie o czas poprosił Krzysztof Przybylski. Jego zespół przegrywał 0:4 notując stratę za stratą. Przerwa nic nie dała. Miejscowe nie potrafiły dokładnie podać do koleżanki i to mając na parkiecie o jedną więcej. Tylko postawa Natalii Filończuk sprawiała, że drużyna nie została całkowicie rozbita. Niemniej, 11 minut bez trafienia było wstydliwym wyczynem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił
Koszalinianki z wielkim mozołem odrabiały straty z początku rywalizacji. Ostatecznie, na przerwę zeszły tylko z jedną bramką straty. Pewnych pozytywów w ich grze można było się doszukiwać w postawie zawodniczek z defensywy.
Po zmianie stron Młyny Stoisław zdołały wyrównać stan meczu i wszystko zaczynało się od nowa. Prawie. Nadal bowiem dyspozycja gospodyń w ataku pozostawiała wiele do życzenia. Sytuację wyraźnie ratowała Hanna Rycharska, skuteczna nie tylko z rzutów karnych. To właśnie dzięki jej umiejętnej pracy na kole w 41. minucie zrobiło się 17:16. W całych zawodach dorobiła się aż 12 trafień.
To powinno odwrócić złą kartę koszalinianek (23:20) i przerwać serię aż 6 porażek z rzędu. Nic z tego. Przybylski mógł drzeć sobie włosy z głowy widząc sytuację, w której jego podopieczne straciły piłkę w przewadze liczebnej, a potem dołożyły jeszcze 2 kolejne. Całego zła dopełniła kara dla Nowickiej. Na 3 sekundy przed końcem, a jakże po stracie piłki, rzutem na pustą bramkę zwycięstwo zapewniła Galiczance Tetiana Poliak.
ORLEN Superliga Kobiet, 8. kolejka:
Młyny Stoisław Koszalin - Galiczanka Lwów 24:25 (12:13)
Młyny Stoisław: Ivanytsia, Filończuk - Bayrak, Jura, Męczykowska 1, Mączka 1 (0/1), Zaleśny 3, Haric 1, Choromańska, Koper, Szynkaruk, Rycharska 12 (5/5), Kubisova, Nowicka 1, Szajek 4, Polańska 1.
Karne: 5/6.
Kary: 6 min. (Nowicka - 4 min., Koper - 2 min.).
Galiczanka: M. Poliak, Stadnyk - Diaczenko 7 (4/4), Tkacz, Markiewicz 2, Lakatosz, Prokopiak 2, Kozak 5, Szukal 5, Dmytryszyn 1, T. Poliak 3.
Karne: 4/4.
Kary: 8 min. (Diaczenko - 4 min., Prokopiak, Szukal - 2 min.).
Sędziowie: Dejna, Raszewski (obaj z Wolsztyna).
Widzów: 730.
Czytaj więcej:
--> 30 godzin w podróży. Dokonała niemożliwego
--> Zdecydowany ruch wicemistrza Polski