Komplet meczów towarzyskich ma za sobą reprezentacja Polski. Najpierw w naszym kraju miały miejsce dwa wygrane spotkania z Argentyną. Natomiast później na przygotowawczym turnieju w hiszpańskim Granollers udało się pokonać Serbię i Słowację, a lepsza okazała się jedynie Hiszpania.
Polacy zachowali optymizm mimo braku lidera
To znakomite informacje dla Marcina Lijewskiego, bo jego podopieczni poradzili sobie całkiem nieźle. Szczególnie cieszy ogranie Serbii, o czym w rozmowie z WP SportoweFakty mówił były reprezentant Grzegorz Tkaczyk.
- Nie oglądałem turnieju w Hiszpanii, widziałem tylko wyniki końcowe. Szczególnie mecze ze Słowacją i Serbią wypadły bardzo pozytywnie. A głównie Serbia wydaje się być przeciwnikiem bardzo wymagającym, więc jest pozytyw. Wcześniej dwa mecze z Argentyną u siebie, ale one były w mocno eksperymentalnych składach, więc nie przywiązywałbym wagi do wyników. Natomiast sam stosunek czterech zwycięstw w pięciu spotkaniach daje podstawy ku temu, żeby mieć optymizm - wyznał były kadrowicz.
ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie
W żadnym spotkaniu z uwagi na uraz barku nie wystąpił Arkadiusz Moryto. I wiemy już, że na pewno nie znajdzie się w kadrze na ME 2024. To mocno weryfikuje zarówno siłę, jak i potencjał Biało-Czerwonych.
- Arek przez ostatnie lata był liderem kadry, jest jednym z najlepszych prawoskrzydłowych na świecie, więc jego brak będzie odczuwalny i to dla trenera duży problem. Trzeba się z tą sytuacją pogodzić, nie rozgrzebywać tego, jedziemy na mistrzostwa Europy, nie ma Arka z nami i trzeba sobie z tym radzić - zaznaczył nasz rozmówca.
"Nie lekceważyłbym". Apeluje o rywala
W fazie grupowej naszą reprezentację czekają trudne pojedynki. Wszystko rozpocznie się od starcia z Norwegią, która ma największą szansę na to, by zająć pierwsze miejsce. Tkaczyk zgodził się, że Polacy najprawdopodobniej powalczą o drugą lokatę ze Słoweńcami.
Zaapelował jednak w sprawie ostatniego rywala, o którym nie mówi się dużo, bo jest on znacznie niżej notowany. - Nie lekceważyłbym Wysp Owczych, które wszyscy biorą za outsidera naszej grupy. Ja uważam, że oni dysponują naprawdę bardzo ciekawym zespołem. Interesująca młodzież, świetny chłopak z THW Kiel, który rozgrywa bardzo dobry sezon, więc on będzie ciągnął ten zespół i pytanie, jak sobie z nim poradzimy. Oczywiście, powinniśmy to spotkanie wygrać bez dwóch zdań - ocenił 43-latek.
- Wszystko wskazuje, że będziemy walczyli ze Słowenią o drugie miejsce. Norwegia w pierwszym spotkaniu, przeciwnik bardzo trudny, wymagający, od lat grający w światowej czołówce. W minionych latach zrobił niesamowite postępy, tu będzie niesłychanie ciężko. Natomiast też Norwedzy grają w takim stylu, który nam odpowiada, ale mają klasowych graczy na każdych pozycjach i tu o wynik pozytywny na końcu będzie ciężko, ale nie jest to niemożliwe - dodał.
Pewne jest, że reprezentacja Słowenii nie będzie mogła skorzystać z czterech szczypiornistów. Na pierwszy plan wychodzą nazwiska tych najlepszych, a mianowicie Blaża Janca i Domena Makuca. Następnie na liście nieobecnych znajdują się Stefan Żabić oraz Rok Ovnicek.
- Słoweńcy mimo braków są bardzo klasowym zespołem i mają wielu świetnych, innych zawodników, którzy będą w stanie ich zastąpić. Mamy rachunki do wyrównania ze Słowenią, chociażby z ostatnich mistrzostw rozgrywanych u nas w kraju, gdzie przegraliśmy bardzo dotkliwie. To niewygodny rywal, grający bardzo szybko i mający niewysokich zawodników. Dużo gry 1 na 1, na zwodzie, zmiany kierunków i tak dalej. Dla każdej ekipy w defensywie to niesłychanie ciężkie do bronienia. To będzie też trudne spotkanie, ale musimy celować w to, żeby pokonać Słowenię i Wyspy Owcze, może sprawimy niespodziankę z Norwegią - przyznał były reprezentant Polski.
Jasna diagnoza. To nasz duży problem
Ciężko mieć oczekiwania względem naszej reprezentacji, biorąc pod uwagę trudną grupę już w rundzie wstępnej. Do tego dochodzi kontuzja lidera kadry. To sprawia, że Lijewski ma kolejny problem ze składem, bo stracił etatowego wykonawcę rzutów karnych, który raz po raz notował sporą liczbę trafień.
- Wyjście z grupy to coś, czego oczekujemy. Zdajemy sobie sprawę, że to będzie bardzo trudne. Kadra jest nadal w przebudowie, szukamy optymalnego składu. Do tego dochodzą kontuzje, rezygnacje z reprezentacji takich graczy jak Tomek Gębala czy Przemek Krajewski. Na tych pozycjach trener musiał poszukać nowych zawodników - przypomina Tkaczyk.
- Olbrzymim problemem dla nas jest to, że nie mamy nominalnego prawo rozgrywającego leworęcznego. W meczach sparingowych widać było, że trener próbuje z prawą ręką z Powarzyńskim czy Pietrasikiem. W poprzednich latach na tej pozycji sprawdzany był Michał Daszek i radził sobie całkiem nieźle. Natomiast jest to duży problem - dodał w ramach podsumowania kłopotów Biało-Czerwonych nasz rozmówca.
Pierwszy mecz Polska rozegra w czwartek, 11 stycznia. Na inaugurację zmierzymy się z reprezentacją Norwegii. Początek o godzinie 20:30, a transmisja telewizyjna na kanałach Metro i Eurosport 1. Online na Polsat Box Go i Player.pl, a relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty
Przeczytaj także:
Odliczanie do ME 2024. Poznaj uczestników i szczegółowy terminarz
Trzydziestu zawodników Orlen Superligi szykuje się na mistrzostwa Europy