Energa Wybrzeże może pluć sobie w brodę. Komplet punktów MKS-u w Kaliszu

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Rafał Bogucki / Matija Starcević w akcji
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Rafał Bogucki / Matija Starcević w akcji

Energa Wybrzeże Gdańsk prowadziło przez większość meczu w Kaliszu, jednak w kluczowym momencie zaliczyło kosztowny przestój, podczas którego Energa MKS rzucił 6 bramek z rzędu. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem kaliszan 26:24.

Patrząc na tabelę, zdecydowanymi faworytami niedzielnego spotkania byli kaliszanie, którzy w tym sezonie Orlen Superligi prezentują się dużo lepiej od gdańszczan. Zawodnicy znad morza w ostatnim czasie spadli na ostatnie miejsce w ligowej tabeli i każda kolejna porażka powoduje, że mają kolejne kilogramy obciążenia na barkach, co nie pomaga w skutecznej grze.

Podobnie jak w meczu z Orlen Wisłą Płock, zespół z Gdańska od początku spotkania prezentował się bardzo dobrze, szczególnie w destrukcji. Gdy w 9 minucie spotkania trafił Nejc Zmavc, na tablicy wyników widniał już rezultat 1:5. Rafał Kuptel zdecydował się na wzięcie czasu i uregulował grę swojej drużyny.

Gdańszczanie nie potrafili przeciwstawić się dobrze grającym gospodarzom, którzy w szybkim tempie odrabiali swoje straty. W końcu, w 23 minucie po bramce Bartosza Kowalczyka Energa MKS doprowadził do remisu. Od stanu 9:9, przyjezdni w końcu zebrali się w sobie i nie pozwolili zawodnikom z Kalisza na wyjście na prowadzenie - wręcz przeciwnie, znów to oni zyskali minimalną przewagę.

Przy stanie 10:11, na 15 sekund przed przerwą Patryk Rombel poprosił o czas. Na boisku zrobiło się nerwowo i karę dwóch minut za niesportowe zachowanie dostał Michał Peret. Energa Wybrzeże zostało mimo to przy piłce i miało 6 sekund na rozegranie akcji. Ta zakończyła się blokiem kaliszan i do przerwy gdańszczanie mieli bramkę przewagi.

Chociaż już w pierwszej akcji wynik spotkania wyrównał Krzysztof Komarzewski, Energa Wybrzeże, w dużej mierze dzięki skutecznej grze Piotra Papaja zdołało wyjść na dwubramkowe prowadzenie, a gdy w 40 minucie bramkę dorzucił Peret, było 15:18. Goście mogli nawet wyjść nawet na czterobramkowe prowadzenie, brakowało im jednak pewności w ataku.

Energa MKS Kalisz to wykorzystał. Gospodarze rzucili w krótkim czasie dwie bramki i gdy kontratak wykorzystał Dawid Molski, na kwadrans przed końcem było 19:20. Ten sam zawodnik po tym, jak trener Kuptel ułożył kolejną akcję doprowadził po chwili do remisu. Mecz zaczął się od nowa, a w gazie był Krzysztof Szczecina.

W końcu kaliszan po raz pierwszy na prowadzenie na 11 minut przed końcem wyprowadził Mateusz Kus, a za ciosem poszedł Matija Starcević, rzucając dwie kolejne bramki. Energa Wybrzeże, które straciło sześć razy z rzędu było dobite, a czas który wziął trener Rombel wydawał się być wzięty nieco zbyt późno, bo przy wyniku 23:20. Impas przełamał Jakub Powarzyński, a po chwili goście przegrywali już tylko jedną bramką, wracając do meczu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu

5 minut przed końcem trzecią karę, skutkującą czerwoną kartką otrzymał Nejc Zmavc i grę w przewadze szybko wykorzystał Łukasz Kucharzyk. W kluczowym momencie, przy stanie 26:24 karnego nie wykorzystał Jovan Milicević. Kaliszanie mogli zamknąć ten mecz, ale nie wykończyli swojej akcji i na 70 sekund przed końcem ostatni raz o czas poprosił trener Rombel.

Gdańszczanie wpuścili siódmego zawodnika do ataku, ale rzut Mateusza Góralskiego obronił Szczecina. Komplet punktów został w Kaliszu.

Energa MKS Kalisz - Energa Wybrzeże Gdańsk 26:24 (10:11)

Energa MKS: Hrdlicka (4/18 - 22%), Szczecina (7/17 - 41%) - Starcević 7, Pilitowski 4, Kowalczyk 4, Molski 3, Kus 3, Komarzewski 2, Kucharzyk 2, Bekisz 1 oraz Wróbel, Antolak, Drej , Biernacki, Nejdl, Karpiński.
Karne: 1/2.
Kary: 10 min. (Kus 4 min., Molski, Karpiński, Kowalczyk - po 2 min.).

Energa Wybrzeże: Bedoui (6/26 - 23%), Poźniak (0/6 - 0%) - Papaj 5, Jachlewski 4, Powarzyński 3, Milicević 2, Góralski 2, Peret 2, Zmavc 2, Pieczonka 2, Stępień 1 oraz Domagała, Papina, Siekierka.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Zmavc 6 min. - cz.k., Peret, Papina - po 2 min.).

Czytaj także: 
Orlen Wisła wygrała ostatni mecz przed powrotem do gry w Lidze Mistrzów

Komentarze (0)