Energa Wybrzeże Gdańsk walczy o utrzymanie w ORLEN Superlidze. Podopieczni Patryka Rombla prowadzili już w Kaliszu trzema bramkami, ale ostatecznie ulegli wyżej notowanemu rywalowi 24:26.
- Przegrana, nie porażka. Z punktu widzenia psychologicznego lepiej używać takiego sformułowania, ale to oczywiście pół żartem, pół serio - mówił szkoleniowiec Energa Wybrzeża po zakończeniu meczu.
- Byliśmy naprawdę świetnie przygotowani. Przez większość meczu wykonywaliśmy nasz plan w bardzo dużym procencie. Mieliśmy świetne sytuacje. Natomiast po raz kolejny, bo to nie jest pierwszy mecz, kiedy bramkarz drużyny przeciwnej otrzymuje tytuł zawodnika meczu - dodał Rombel.
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"
Na gdańszczanach zemściły się niewykorzystane sytuacje. Ponadto w drugiej połowie stracili aż pięć bramek z rzędu (od 20:18 do 20:23).
- Tym bardziej boli to, że to nawet nie były 100 proc. sytuacje, tylko sytuacje, w których nie powinniśmy w ogóle dopuszczać myśli o pomyłce. Mowa o rzutach skrzydłowych z rozegrania czy z karnych, czy ze środka, po wejściu - mówił trener.
- Szkoda, bo mam takie poczucie, że w tym meczu, przepraszam, jeśli kogoś urażę, byliśmy zespołem lepszym. Zabrakło nam skuteczności. Powstrzymał nas Krzysztof Szczecina, który w drugiej połowie odbił 9 lub 10 piłek. Gratulacje dla drużyny z Kalisza, ale przede wszystkim dla Krzyśka, bo to on jest ojcem tego sukcesu - zakończył.
Energa Wybrzeże Gdańsk po 20 kolejkach ma na swoim koncie tylko 7 punktów - o dwa mniej niż Zepter KPR Legionowo. W sobotę, 17 lutego, zespół znad Bałtyku podejmował będzie Górnika Zabrze.
Czytaj także:
- Reprezentant Austrii odchodzi z Azotów Puławy
- "Grupa śmierci". Rozpędzony Górnik wraca do Ligi Europejskiej