Przed ostatnią kolejką ORLEN Superligi kobiet niewiadomą było, kto uzupełni skład rundy mistrzowskiej. Co prawda w lepszej sytuacji był Start Elbląg, który miał dwa punkty więcej niż MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski. Ten jednak rozbił Galiczankę Lwów 34:18 i wyprzedził swojego rywala.
Tym samym zespół z Elbląga musiał zdobyć przynajmniej dwa punkty, żeby wyprzedzić Piotrcovię. Problem był w tym, że na zakończenie fazy zasadniczej zmierzył się na wyjeździe z MKS-em FunFloor Lublin. A ten rozbił przeciwnika aż 41:20 (relacja TUTAJ) i pozbawił go miejsca w czołowej szóstce.
- Przyjechałyśmy przede wszystkim powalczyć. Wiedziałyśmy, że to trudny teren, bo Lublin to mocna, utytułowana drużyna. Zabrakło doświadczenia, ale i siły w drugiej połowie - oceniła rozgrywająca Startu Paulina Stapurewicz w rozmowie z oficjalnymi mediami ligowymi.
Tym samym zespół z Piotrkowa Trybunalskiego rzutem na taśmę awansował do rundy mistrzowskiej kosztem elblążanek. Zdaniem 23-latki o braku miejsca zaważyło spotkanie z Energa MKS-em Kalisz.
- Liczyłyśmy na pierwszą szóstkę. Uważam, że mamy drużynę, żeby spokojnie w niej grać. Głównie zadecydował jeden mecz z Kaliszem i teraz musimy za to płacić - podkreśliła zawodniczka 7. siły ORLEN Superligi.
Przeczytaj także:
Pogrom Industrii w cieniu kontuzji. Niepokój w Kielcach
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła