Szczypiornistki KPR-u nie mogły sobie pozwolić na wpadkę we własnej hali przeciwko Młynom Stoisław. To oznaczałoby bowiem najpewniej utratę szans na zdobycie srebrnych krążków w ORLEN Superlidze Kobiet. - Najważniejsze były w tym meczu punkty. Jeżeli to był cel, to go zrealizowaliśmy - stwierdził tuż po końcowej syrenie w rozmowie z klubowymi mediami trener Marcin Palica.
- Niby zwycięskiej drużyny się nie ocenia, ale nie wszystko nam wyszło - dodał po krótkiej chwili. - Nasze akcje w ataku pozycyjnym kończyły się rzutami sam na sam dzięki naszej świetnej obronie. Plusem było to, że pomogła nam bramkarka. Mieliśmy kontrataki. Nie wszystko nam wyszło w tym sensie, że nie rzuciliśmy iluś stuprocentowych sytuacji - ocenił.
Szkoleniowiec zachowywał jednak spokój (więcej o rywalizacji tutaj). - Cały czas wiedzieliśmy, że ten mecz możemy wygrać obroną. Dziękuję dziewczynom za tę walkę i za serce oddane w defensywie. Tak naprawdę dzięki temu elementowi zdobyliśmy 3 punkty i wróciliśmy na zwycięską ścieżkę - przyznał w pomeczowej wypowiedzi.
ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie
Największą bolączką były za to rzuty karne. Zespół zmarnował ich aż 5 w całych zawodach. - Na pewno jestem tym zaniepokojony, choć może trochę mniej, dlatego, że mecz został wygrany. Zdaję sobie sprawę, że ta nieskuteczność w kolejnym spotkaniu może oznaczać stratę 3 punktów. Na to nie możemy już sobie pozwolić. Zakładam wypadek przy pracy - skwitował.
Docenił jednak postawę Natalii Filończuk. - Rozgrzaliśmy bramkarkę od pierwszych minut i potem męczyliśmy się i walczyliśmy z nią. Tak zazwyczaj jest, jak bramkarki dobrze wchodzą w mecz, to potem pojawia się problem rzutowy. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach to nam się nie przytrafi. My generalnie z rzutów karnych jesteśmy skuteczni. Nawet przy remisie z drużyną z Jarosława wygraliśmy po rzutach karnych - zakończył Palica.
Czytaj więcej:
--> A jednak. Miasto ruszyło klubowi na pomoc
--> Ukrainki coraz bliżej najgorszego