To nie mogło się inaczej skończyć. Spadły na ostatnie miejsce w Orlen Superlidze

Materiały prasowe / Orlen Superliga Kobiet / Galiczanka Lwów
Materiały prasowe / Orlen Superliga Kobiet / Galiczanka Lwów

Bardzo wąska ławka, a do tego aż dwadzieścia strat. Galiczanka Lwów przegrała w sobotę z Handball JKS Jarosław i teraz to ekipa z Ukrainy zamyka tabelę w Orlen Superlidze Kobiet.

W minionym sezonie drużyna z Ukrainy potrafiła powalczyć z każdym, ale w obecnej edycji rozgrywek Galiczanka Lwów okupuje dolne rejony ligowej stawki. Sztabowi szkoleniowemu sen z powiek spędzają liczne kontuzje. Z gry od listopada przez poważny uraz wyłączona jest między innymi niekwestionowana liderka drużyny - Diana Dmytryszyn.

- Mamy tyle kontuzji, że już naprawdę nie wiem, kim mamy grać - żaliła się niedawno druga trenerka ekipy ze Lwowa, Tetiana Sztefan. Ukrainki rywalizację w grupie spadkowej rozpoczęły od porażki z AWS Energa Szczypiorno Kalisz. Zapunktować nie udało im się także w następnym meczu w Jarosławiu.

Trener Witalij Andronow o pierwszy czas musiał poprosić jeszcze przed upływem premierowego kwadransa (8:3 w 11'). Szkoleniowca niepokoić mogły liczne błędy. W całym meczu jego podopieczne popełniły ich aż dwadzieścia, co niemalże z automatu przekreśliło ich szanse na korzystny wynik.

ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie

Sporo do życzenia pozostawiała również defensywa. Galiczanka mogła się spodziewać, że gospodynie będą często grać z kołem, żeby wykorzystać świetnie dysponowaną Sylwię Matuszczyk, ale nie potrafiły jej odciąć od podań. Częsta gra z obrotową sprawiała, że wykazać się mogła także Edyta Byzdra, która przy spłaszczonej obronie miała sporo miejsca do rzutów z dystansu.

Klasą sama dla siebie była Walentyna Kozimur, która napędzała grę jarosławianek i zaliczyła w tym meczu aż dwanaście asyst. Najwięcej oczywiście do kołowej, z którą zna się od lat. Ten duet był jedną z najgroźniejszych broni ekipy Michała Kubisztala i pomógł miejscowym sięgnąć w weekend po cenny komplet punktów.

Po porażce Galiczanka Lwów spadła na ostatnie miejsce w Orlen Superlidze Kobiet. Jarosławianki z kolei znajdują się na bezpiecznej, ósmej lokacie. Do siódmego EKS Startu Elbląg tracą dwa punkty i mają trzy "oczka" przewagi nad dziewiątym AWS Energa Szczypiorno Kalisz.

Orlen Superliga Kobiet:

Handball JKS Jarosław - Galiczanka Lwów 31:27 (16:15)

JKS: Kordowiecka, Musakova, Kubisztal - Byzdra 8, Matuszczyk 8, Kostuch 5, Guziewicz 3, W. Kozimiur 3, Skubacz 2, Strózik, Galas, Leśniak, Luberecka, Szczotka.
Karne: 4/6
Kary: 6 min.

Galiczanka: Poliak, Stadnyk, Mykoliuk - Lakatosz 8, Holińska 4, Hawrysz 4, Tkacz 3, Diaczenko 3, Petriw 2, Kozak 2, Dutko 1, Zdrila, Hajduk.
Karne: 4/5
Kary: 6 min.
Czerwona kartka: Hajduk w 46'

Sędziowie: Andrzej Kierczak i Tomasz Wrona

Czytaj także:
Polski klub upadnie? Jest oświadczenie
Wiemy, kto zagra o awans na mistrzostwa Europy