Reprezentacja Polski po dwóch porażkach z Danią powróci do walki o wstęp na ME 2024 piłkarek ręcznych. Ekipę Biało-Czerwonych czekają starcia z Kosowem, których stawką będzie awans na czempionat Starego Kontynentu.
Przypomnijmy, że Polki w wyniku losowania trafiły w eliminacjach do wyjątkowej ósmej grupy, która liczy tylko trzy zespoły, a dwa z nich przechodzą dalej. Trudno wyobrazić sobie scenariusz, że tą drugą drużyną nie są nasze szczypiornistki.
To właśnie Polki będą zdecydowanym faworytem w dwumeczu z Kosowem. Selekcjoner kadry przestrzega jednak przed zbytnim hurraoptymizmem. - W sporcie nie można być niczego pewnym - zaznaczył Arne Senstad.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
- Każda drużyna w Europie staje się coraz silniejsza. Kosowo także się rozwija, ale oczywiście trzeba powiedzieć, że nie jest jeszcze na naszym poziomie. Znam jednak zawodniczki z Kosowa i wiem, że kilka z nich występuje w silnych ligach - norweskiej i duńskiej, więc musimy być skoncentrowani cały czas - wypowiedział się szkoleniowiec.
Norweg na mecze eliminacyjne do EHF EURO 2024 mógł powołać osiemnaście zawodniczek. Arne Senstad cieszył się, że do składu powróciły Natalia Nosek i Aleksandra Olek. - To dla nas bardzo ważne, że mamy te zawodniczki z powrotem, bo liczę na nie w przyszłości - nie ukrywał trener.
- W nadchodzących meczach nie oczekuję od nich zbyt wiele, ale powołanie ich traktuję jako inwestycję w przyszłość. Obie potrzebują jeszcze czasu, żeby wrócić na najwyższy poziom, ale są już w rytmie treningowym i meczowym, więc zasługują na miejsce w reprezentacji, żeby z powrotem wdrożyć się do zespołu i do grupy - zakończył selekcjoner reprezentacji Polski.
Pierwszy mecz z Kosowem odbędzie się w czwartek (4 kwietnia) w Prisztinie o 17:45, z kolei do rewanżu do dojdzie trzy dni później. Pierwszy gwizdek w Zielonej Górze wybrzmi o 18:00.
Czytaj także:
Mistrzowie Polski postawili kropkę nad "i"
Fatalne informacje dla Energa Wybrzeża Gdańsk