Szczypiorniści Azoty-Puławy prowadzili już siedmioma bramkami w starciu z Energa MKS Kalisz i wydawało się, że mają wynik pod kontrolą. Przez dziewięć minut nie byli jednak w stanie pokonać Jana Hrdlicki, co sprawiło, że goście odrobili straty z nawiązką.
Trzy punkty zostały ostatecznie w Puławach. Gospodarze zachowali więcej zimnej krwi w najważniejszych momentach.
- Zdecydowanie, było trochę nerwów z naszej strony. Może niepotrzebnych. Część chłopaków jest bardzo mocno eksploatowana i spodziewałem się, że może przyjść niemoc rzutowa - tłumaczył trener puławian Patryk Kuchczyński.
- Szkoda, bo myślę, że gdybyśmy połowę z tego wykorzystali, to nie byłoby takiej nerwowej końcówki. Najważniejsze, że nie pękli i pokazali charakter - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
Dzięki wygranej Azoty-Puławy awansowały na piąte miejsce w ligowej tabeli ze stratą tylko jednego "oczka" do podium. Trener Kuchczyński przyznał, jaki jest jego nadrzędny cel.
- Do tego dążę, żeby piłka ręczna była prostą dyscypliną, ale przede wszystkim z charakterem i możliwością rozwiązywania prostych sytuacji - mówił.
- Sezon jest bardzo długi. Będziemy się skupiać na kolejnym spotkaniu. Ci, którzy grali więcej, dostaną jeden dzień wolnego. Od czwartku przygotowujemy się na bardzo trudne spotkanie we Wrocławiu - dodał trener.
Kuchczyński chciałby dać więcej minut tym, którzy na początku sezonu grali mniej. Jak sam jednak przyznał, na tym etapie rozgrywek to bardzo trudne do wykonania. Zespół musi bowiem zdobywać kolejne punkty.