Szczypiorniści Energa MKS Kalisz byli zdecydowanym faworytem starcia z Zepter KPR Legionowo. Mierzyli się z zespołem, który w tym sezonie jeszcze nie zdobył punktów, choć kilkukrotnie było już blisko.
Początek piątkowego starcia zdecydowanie układał się po myśli gospodarzy, którzy prowadzili różnicą nawet siedmiu bramek. Później nastąpił duży zwrot i podopieczni Michała Prątnickiego do końca walczyli o zwycięstwo. Takiego obrotu spraw spodziewał się Krzysztof Szczecina.
- Sprawdziło się to, co mówiłem. Zagrali dobry mecz. Może ta pierwsza połowa nie wyglądała w ich wykonaniu dobrze, ale szacunek dla nich, że się podnieśli, odrobili dużą różnicę bramek, doszli na remis - skomentował bramkarz Energa MKS Kalisz.
- Znów zabrakło im w końcówce, tak jak z innymi drużynami. Nie wiem, czy szczęścia, czy umiejętności. My możemy się z tego cieszyć, bo druga połowa wyglądała bardzo słabo. Najważniejsze są trzy punkty i cieszymy się z tego - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Kaliszanie mieli szczęście, że świetnie między słupkami spisywał się Szczecina. Bramkarz został wybrany najlepszym zawodnikiem tego spotkania. Jednocześnie po drugiej stronie bardzo dobrze bronił Casper Liljestrand.
- Nie funkcjonowała obrona, a w ataku dużo piłek odbijał Casper Liljestrand. Było trochę nerwów, ale skończyło się happy endem. Teraz mamy przerwę, musimy odpocząć, bo potem czeka nas maraton meczów - zakończył bramkarz.
W 11. kolejce ORLEN Superligi Mężczyzn kaliszan czeka piekielnie trudne zadanie. 17 listopada zmierzą się na wyjeździe z Orlen Wisłą Płock.