Zawodnicy Marcina Lijewskiego walkę o przepustkę na mistrzostwa Europy w 2026 rozpoczęli od sporej wpadki. Właśnie takim mianem należy określić jedynie remis 32:32 w czwartkowym meczu z Izraelem, czyli najsłabszą ekipą w grupie 8. Rywal, który miał być łatwym przetarciem, już na początek sprawił reprezentacji Polski niemałe problemy.
W drugim starciu poprzeczka powędrowała nieco wyżej. Biało-Czerwoni udali się do Buzau, gdzie rozegrali mecz z Rumunią. Rywal groźniejszy, który miał po swojej stronie również publiczność. Już pierwsze minuty pokazały jednak, że nie zawsze dodaje to animuszu.
Znakomite otwarcie zanotowali bowiem przyjezdni, którzy w 6. minucie po bramce Piotra Jędraszczyka prowadzili już 4:0. Gospodarze od razu próbowali włączyć się do gry, ale zdołali jedynie zniwelować stratę o połowę. Polacy świetnie prezentowali się w defensywie, uniemożliwiając rywalom przeprowadzenie skutecznych akcji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
Solidną postawą między słupkami pomagał również Adam Morawski, który notował bardzo cenne interwencje. To wszystko sprawiało, że gra zawodników Lijewskiego wyglądała o wiele lepiej, niż w pojedynku z Izraelem. Dowodem była 5-bramkowa seria, a trafienie Kamila Syprzaka w 22. minucie dało naszej ekipie znakomity wynik 12:5.
Choć Polacy zdołali odskoczyć nawet na osiem trafień, pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:9. Decydujące fragmenty przyniosły ostrą walkę i małe szczęście gospodarzy. W ostatniej akcji Morawski został pokonany przez środkowego Calina Dedu, którego rzut minął bramkarza, ale też ustawiony przez Polaków mur.
Otwarcie drugiej połowy należało do reprezentantów Polski, którzy ponownie zwiększyli przewagę do ośmiu bramek. W kolejnych minutach coraz bardziej do gry zaczęli się włączać gospodarze. U naszych szczypiornistów siadła skuteczność, a rywale nabierali rozpędu. W efekcie w 43. minucie po bramce Ionuta Nistora Rumuni przegrywali już tylko 18:21.
Wraz z upływem czasu problemy po naszej stronie się piętrzyły, co skrzętnie wykorzystywali gospodarze. Wreszcie dopięli oni swego, wykorzystując kontrę i wychodząc po bramce George'a Alexandru Andrei na remis po 24 na dziesięć minut przed końcem.
Biało-Czerwoni od razu ponownie odskoczyli na dwa trafienia. Decydujące fragmenty były pełne niedokładności z obu stron, ale najważniejszy był fakt, że nasza ekipa była nadal na czele. W 59. minucie po świetnej akcji Jędraszczyka Polacy uciekli na trzy bramki i wreszcie złapali nieco spokoju.
Tylko złudnego, bowiem w decydujących fragmentach Rumuni strzelili dwie bramki. Polacy do ostatnich sekund musieli się bronić, aby nie stracić zwycięstwa, by finalnie wygrać 28:27.
Eliminacje do ME 2026 w piłce ręcznej:
Rumunia: Iancu, Vasile - Andrei 4, Botea 7, Buzle 2, Caba, Dedu 3, Grigoras 4, Ilie 3, Manescu, Militaru, Nagy 1, Nistor 2, Stanciu, Stanescu, Veres 1.
Polska: Morawski, Jastrzębski - Przytuła 6, Jędraszczyk 4, Olejniczak 1, Bis, Paterek, Pietrasik 1, Będzikowski, Czuwara 3, Syprzak 3, Moryto 6, Gębala, Szyszko 4, Czapliński, Papina.
Niestety spadamy w dół a dno coraz bliżej...
TD z Industrii mógłby to jeszcze URATOWAĆ.
Gdy już było 8 i robiło się nudno, nasze orły, sokoły zamieniają się w bażanty. Żeby były emocje, żeby była oglądalność, żeby było tradycyjne polskie narzekanie, a Czytaj całość