Nie tak miały wyglądać eliminacje w wykonaniu reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych. Po pięciu kolejkach nasz zespół ma tylko cztery punkty i zajmuje ostatnie miejsce w grupie. Sytuacja jest jednak wciąż otwarta, a wszystko zależy od niedzielnego starcia z Rumunią. Zwycięstwo może dać awans, porażka przekreśla marzenia o EHF EURO 2026.
W grupie prowadzi Portugalia, która już zapewniła sobie przepustkę na turniej. Polska, Izrael i Rumunia walczą o drugie miejsce. Remis z Rumunią może dać awans, ale tylko przy korzystnym układzie wyników w innych grupach i porażce Izraela z Portugalią.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Poznajesz? Miss mundialu wszystkich zaskoczyła
Pewnym scenariuszem dającym promocję jest tylko zwycięstwo, ale... to też nie daje stuprocentowej gwarancji. Oczywiście tylko wtedy, jeśli Izrael ogra Portugalię.
Nadzieją dla kibiców pozostaje wynik z pierwszego spotkania obu zespołów. W listopadzie Polska, jeszcze pod wodzą Marcina Lijewskiego, wygrała z Rumunią 28:27. Jednym z bohaterów był wtedy Adam Morawski, który zanotował aż czternaście skutecznych interwencji.
Warto jednak zaznaczyć, że Rumuni do niedzielnego spotkania podejdą w świetnych nastrojach po sensacyjnym zwycięstwie nad Portugalią 28:24. Liderem ofensywy jest Daniel Stanciuc - autor 32 trafień w pięciu meczach eliminacji.
W składzie rumuńskiej reprezentacji nie brakuje też zawodników znanych z Orlen Superligi, takich jak Ionut Stanescu z Wybrzeża Gdańsk czy Dan Emil Racotea z Górnika Zabrze.
To będzie mecz, który może zdecydować o przyszłości polskiej piłki ręcznej. Nowy selekcjoner Jota Gonzalez stanie przed arcytrudnym zadaniem, ale też przed szansą, by rozpocząć nowy rozdział z przytupem. Polacy muszą zagrać najlepszy mecz eliminacji. Każdy inny scenariusz może oznaczać, że ominie nas wielka impreza.
El. ME 2026: