Bardzo duży ciężar przed meczem. "Trzy razy wałkowaliśmy"

WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Maciej Gębala po awansie Polski na Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej
WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Maciej Gębala po awansie Polski na Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej

Reprezentacja Polski w piłce ręcznej awansowała do finałów Mistrzostw Europy po dramatycznym meczu z Rumunią (30:29). Do tego sukcesu znacząco przyczynił się Maciej Gębala. - To był rollercoaster emocji - mówił kapitan Polaków.

Do samego końca rozstrzygały się losy polskiej drużyny, jeśli chodzi o dalszą grę w Mistrzostwach Europy. Po końcowej syrenie nastąpił wybuch radości. A jakie uczucia wcześniej towarzyszyły graczom? - Wiele różnych emocji. Trochę szczęśliwy awans, patrząc na to, jakie wyniki mieliśmy po drodze w całych tych eliminacjach. Na szczęście sport jest na tyle fajny, że jutro nikt nie będzie pamiętał, jak awansowaliśmy, a tylko to, że przeszliśmy dalej - zauważył Maciej Gębala.

Które aspekty polskiej gry były najbardziej pozytywne zdaniem kapitana? - Wiele dobrych rzeczy. Obrona 5:1 w pierwszej połowie super funkcjonowała i spełniała swoje zadanie, ale przez parę naszych błędów wynik nie wyglądał tak, jak powinien - mówił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Poznajesz? Miss mundialu wszystkich zaskoczyła

Początek spotkania był na korzyść Rumunii. Potem inicjatywę przejęła reprezentacja Polski, lecz nie zdołała na dobre odskoczyć rywalom. - Dużo chaosu w drugiej połowie. Wiele rzeczy, które sobie założyliśmy, nie wyszły tak, jak powinny. Mieliśmy momenty, że super graliśmy, zdobywając 3-4 bramki z rzędu. Potem oni, po naszych błędach, 3-4 bramki z rzędu. To był rollercoaster emocji, ale fajnie, że udało się wygrać dla pana Jurka i dla Oleja, który pierwszy raz grał przed własną publicznością - powiedział Gębala.

Dla wspomnianego Jerzego Buczaka był to ostatni mecz w roli fizjoterapeuty polskiego zespołu. 35-letnią przygodę zakończył na 712 spotkaniach. - Zadedykujmy ten awans dla pana Jurka, który przez trzy pokolenia reprezentacji był z nami i robił niesamowitą robotę dla kadry - apelował zawodnik 31-letni zawodnik.

- Bardzo ciepły, zawsze otwarty i skłonny do pomocy. Niesamowicie skrupulatny, jeżeli chodzi o pakowanie walizek na wyjazd. Zwykle na mistrzostwa jedzie takich 5-6 skrzyń metalowych. Wszystkie muszą być idealnie zapakowane przez pana Jurka, nikt nie może się wtrącać - dodał, zapytany o wspomnienia z lekarzem.

W wielu momentach spotkania widoczna okazała się dobra gra rywali z drugiej linii. To właśnie z tego rejonu wpadło wiele bramek. - Obrona 5:1 miała się przysłużyć, żeby nie rzucali tak ze zbyt bliskiego dystansu, ale naprawdę mieli dzień konia, jeżeli chodzi o rzuty z tyłu. Bardzo dużo rzutów trafili zza linii dziewiątego metra. Moglibyśmy jeszcze bardziej otwierać i próbowaliśmy, ale wtedy ten ogromny obrotowy, który ma 2,10 metra wzrostu, dostał parę piłek. Musieliśmy coś zmienić. Na końcu, resztkami sił udało nam się to wyszarpać - wyjaśnił polski szczypiornista.

Dla Biało-Czerwonych był to pierwszy pojedynek rozegrany w Arena Gorzów. Kibice dopisali, licznie gromadząc się na trybunach i wspaniale dopingując. - Piękna hala. Świetna atmosfera. Trzeba bardzo docenić naszą kulturę piłki ręcznej, naszych kibiców, bo graliśmy mecze z Izraelem, czy w Rumunii i przychodziło po tysiąc kibiców, a mieliśmy też przyjemność grania przy pełnych halach w Olsztynie, Gorzowie i Gdańsku. Wielkie dzięki od nas! To nie jest coś normalnego, tylko niesamowitego w naszych kibicach - przekazał obrotowy.

Fani ponieśli drużynę do awansu w bardzo trudnym spotkaniu. W przypadku przegranej Polaków nie tylko ominęły Mistrzostwa Europy, ale zaliczyliby też spadek do preeliminacji do Mistrzostw Świata. - Bardzo duży ciężar, bardzo duża odpowiedzialność na naszych barkach. Czuliśmy to i każdy wiedział, że tak jest. Każdy dał z siebie wszystko. Więcej w tak krótkim czasie nie dało się zrobić, tym bardziej, że nastąpiła zmiana trenera - stwierdził Maciej Gębala.

Przygotowania do starcia z Rumunią, choć krótkie, to były bardzo intensywne. Rąbka tajemnicy uchylił gracz. - Ze środka kadry mogę zdradzić, że my trzy razy wałkowaliśmy analizę wideo. Wiedzieliśmy wszystko: w co się ubierają, co jedzą Rumuni. Byliśmy super przygotowani.

Niedzielny mecz pokazał także, jak istotną rolę w kadrze pełnią młodsi zawodnicy: Andrzej Widomski oraz Michał Olejniczak, dla którego było to spotkanie przed własną publicznością, bowiem 24-latek pochodzi z Gorzowa. - Mamy super chłopaków. Andrzej zagrał niesamowity mecz. Każdy mówił, że nie mamy lewej ręki, a on wchodzi i rzucił sześć bramek w pierwszej połowie. Także w obronie sobie super radził. Wielki szacunek dla niego. Olej - lider kadry w tak młodym wieku. To są chłopacy, na których będzie budowana ta kadra, kiedy ja, już stary dziad, odejdę na emeryturę - przyznał kołowy.

Cała nadzieja na lepsze jutro polskiego piłki ręcznej w szkoleniu. - To jest proces, który będzie trwał jeszcze lata. Od wielu lat mówimy, że ta kadra jest w przebudowie. Jesteśmy już krok czy dwa dalej. Jeszcze jest dużo czasu. Ci młodzi zawodnicy, których szkolenie zostało uporządkowane przez np. Patryka Rombla czy innych ludzi, którzy organizują SMS-y, te wszystkie szkoły i całe szkolenia od podstawówki aż po lekcje WF-u. Ci wszyscy byli reprezentanci, którzy włożyli ogrom pracy w szkolenie młodzieży, to te dzieciaki, które zaczęły już od samego początku w tej nowej formule, to oni będą na wyższym poziomie niż my. Jak będą wchodzili do kadry, to wtedy będzie ten moment zmiany, ale to jeszcze parę lat. Dajmy tym chłopakom trochę czasu, możliwość robienia błędów - tłumaczył Gębala.

Gorsze wyniki mają wpływ na zainteresowanie kadrą. - To jest rzecz, której nie przeskoczymy. Taka jest kolej rzeczy. My dajemy z siebie wszystko, próbujemy jak najwięcej wykrzesać z tego wszystkiego. Nie zawsze wychodzi. Inne drużyny też pracują każdego dnia, żeby być lepsze. Wyniku nie mogę obiecać, ale jedyne, co mogę obiecać, to dalej będziemy dawać z siebie maksa i starać się, żeby kibice byli z nas dumni - zapewniał zawodnik.

Teraz czas na świętowanie, ale na tym Polacy nie poprzestaną, tylko zaczną przygotowywać się do tego, by na tych Mistrzostwach Europy coś jednak znaczyć. Na co stać reprezentację?

- Ja gram w Bundeslidze i tam jest takie przekonanie, że każdy mecz można wygrać zawsze. Mój klub ma teraz szesnaste miejsce w tabeli na osiemnaście zespołów i ostatnio dziesięcioma bramkami pokonaliśmy zespół z miejsca piątego czy szóstego. Wszystko jest możliwe. Niemcy w 2016 roku w Polsce zdobyli Mistrzostwo Europy. Byli czarnym koniem, na którego nikt nie stawiał. Jak zdobędzie się to flow i wiarę w siebie podczas mistrzostw, a do tego parę rzeczy zafunkcjonuje, to w piłce ręcznej naprawdę można z każdym wygrać. Ja w to głęboko wierzę. Jeżeli my będziemy gotowi na gorszy dzień przeciwnika, to wykorzystamy to i wygramy mecz - zakończył Maciej Gębala.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści