Wisła bezbłędnie wykonała swoją robotę. Mistrzowie Polski nie dali szans rywalowi

PAP / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: szczypiorniści Orlen Wisły Płock
PAP / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: szczypiorniści Orlen Wisły Płock

Takiego zwycięstwa Orlen Wisły Płock można było oczekiwać przeciwko mistrzom Macedonii. Po początkowych problemach "Nafciarze" bardzo pewnie pokonali rywali i dopisali na swoje konto trzecie zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Orlen Wisła Płock, po minimalnej porażce w 3. kolejce Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych z Magdeburgiem, dostała dość prostego rywala na odkucie się. Jeśli w ogóle kogoś można nazwać prostym przeciwnikiem w tym elitarnym gronie. HC Eurofarm Pelister to jednak jedna z najsłabszych drużyn, dla której awans do fazy play-off byłby ogromnym sukcesem.

Niemniej należy pamiętać, co działo się przed rokiem, gdy Pelister pokonał Wisłę w Macedonii. Tym razem jednak mistrzowie Polski grali przed własną publicznością, mogli być zbudowani początkiem sezonu i mają zdecydowanie większe ambicje niż rok sezon temu. Inny wynik niż czwarte zwycięstwo "Nafciarzy" i kolejne punkty do tabeli byłby sporą sensacją.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"

Sam początek pokazał, że klub z Macedonii nie przyjechał do Płocka na wycieczkę czy zwiedzanie rafinerii. Pelister naprawdę efektownie grał, rzucając ładne bramki, i po dziewięciu minutach był remis 4:4.

To był sygnał dla "Nafciarzy”, że trzeba się mocno strzec, bo Pelister ma swoje atuty - jak choćby potężnego Żarko Peszewskiego na kole, który gnębił defensywę Wisły. Za to po drugiej stronie boiska kapitalną robotę robił w bramce Nikola Mitrewski. Efekt był taki, że po pierwszym kwadransie niespodziewanie to goście prowadzili 8:7.

Na szczęście ten nieudany pierwszy kwadrans podziałał jak zimny prysznic na zespół Xaviera Sabate. Druga część pierwszej połowy była już znacznie bardziej udana. Zwłaszcza w ofensywie Wisła nie popełniała już tak prostych błędów, a na wyraźnego lidera wyrósł Melvyn Richardson. Po to właśnie przyszedł do Płocka. Dzięki jego dobrej grze "Nafciarze" schodzili na przerwę ze znacznie lepszym wynikiem 18:14.

Drugą połowę można było zacząć ze zdecydowanie większym spokojem. Mistrzowie Polski grali już z większym luzem i spokojnie kontrolowali to, co się działo na parkiecie. Mimo że co rusz nękał Wisłę w bramce Mitrevski, udało się jeszcze trochę poprawić wynik. W 38. minucie, po bramce Lovro Mihicia, było 22:16.

Zresztą za drugie trzydzieści minut można pochwalić całą drużynę Wisły - łącznie z Mirko Aliloviciem, który spisywał się znacznie lepiej niż Torbjorn Bergerud. W ofensywie dobrze wyglądała gra w ataku pozycyjnym Mihy Zarabeca, Gergo Fazekasa i Mitja Janca. Na obrocie za to świetnie odnajdywał się Abel Serdio. To wyglądało naprawdę solidnie, a przewaga mistrzów Polski wciąż rosła. Po 48 minutach zrobiło się już 30:20.

Ostatni kwadrans to pełna dominacja i spokojne dowiezienie bezpiecznego wyniku do samego końca. Pelister już dawno przestał wierzyć w końcowy sukces. Trener mistrzów Macedonii dał szansę pograć rezerwowym, podobnie jak Xavier Sabate. Ostatecznie Wisła wygrała 36:25 i może pochwalić się bilansem trzech zwycięstw w czterech pierwszych meczach Ligi Mistrzów. Najwięcej trafień dla mistrzów Polski zdobył Melvyn Richardson.

Liga Mistrzów 4. kolejka:

Orlen Wisła Płock - HC Eurofarm Pelister 36:25 (18:14)

Komentarze (3)
avatar
janusz1
8.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
4
Odpowiedz
Przepraszam że pytam ,czy Wisła to polski klub ? Wygrali chyba gastarbajterzy ! 
Zgłoś nielegalne treści