Po czwartkowym niepowodzeniu w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych Orlen Wisła Płock przeniosła się na ligowe parkiety. W sobotę na swoim parkiecie podejmowała beniaminka Orlen Superligi - Handball Stal Mielec.
Jak to zazwyczaj bywa w przypadku spotkań ligowych "Nafciarzy", wielu emocji nie można było się spodziewać. Różnica klas była jednak ogromna. Stal przyjechała do Płocka, żeby po prostu zrobić dobre wrażenie, bo Robert Lis doskonale wiedział, z kim się mierzy. Punktów trzeba szukać w innych spotkaniach, co zresztą robi ekipa beniaminka bardzo skutecznie, bo szóste miejsce po dziewięciu meczach braliby w ciemno przed sezonem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: setki tysięcy wyświetleń! Nagranie z Sochanem robi furorę
Wisła przede wszystkim szybko chciała załatwić formalność i wypracować sobie bezpieczną przewagę. To jednak tak łatwo się nie udało, bo Stal dzielnie walczyła. Co prawda to "Nafciarze" od samego początku prowadzili, ale beniaminek nie odpuszczał. W 17. minucie było zaledwie 10:8 dla mistrzów Polski.
Końcówka pierwszej połowy to jednak już zupełna dominacja Wisły, która błyskawicznie zaczęła odjeżdżać. Stal nie była w stanie zatrzymać dobrze naoliwionej płockiej maszyny Xaviera Sabate, która do szatni na przerwę schodziła już z wynikiem 19:10.
Druga połowa to bardzo spokojna gra Wisły. Za wiele nie mogło się już zdarzyć w tym spotkaniu. Mistrz Polski nie przyzwyczaił, żeby wypuszczać z rąk takie prowadzenia. Przez pierwsze minuty Stal nie pozwalała na powiększanie przewagi, ale w końcu ponownie pękła, co "Nafciarze" skrzętnie wykorzystali, ostatecznie wygrywając 38:24 i umacniając się na pozycji lidera Orlen Superligi mężczyzn.
Liderami gospodarzy byli Jakub Szyszko i Melvyn Richardson. Skrzydłowy Wisły może pochwalić się nawet 100 proc. skutecznością - 8 rzutów zamienił na 8 bramek. Za to w zespole Stali brylował Maksim Krasovskii. To kolejny dobry mecz Białorusina. Pozytywnie można ocenić też występ Marcina Głuszczenki i Rotema Segala.
Orlen Superliga mężczyzn:
Orlen Wisła Płock - Handball Stal Mielec 38:24 (19:10)