Mecz od początku trzymał w napięciu i mógł się podobać licznie zgromadzonej widowni. Pierwsza połowa to solidna i przemyślana gra szczypiornistów z Białej Podlaskiej oraz mozolne, ale skuteczne odrabianie strat przez zawodników z Sandomierza. Spotkanie lepiej zaczęli przyjezdni, którzy po 10 minutach prowadzili 7:5. Moment lepszej gry w obronie gospodarzy pozwolił im doprowadzić w 14 minucie do remisu, kiedy to rzut z linii 7 metrów na bramkę zamienił Dariusz Karbownik. Gole Siergieja Kiryłowa i Zygmunta Kamysa wyprowadziły akademików znowu na 2 bramkowe prowadzenie jednak szybka odpowiedź najpierw Piotrka Kutka, a potem Marcina Ogrodnika pozwoliły doprowadzić do remisu po 10. Kolejne minuty to znowu lepszy okres gry graczy z Białej Podlaskiej, w której wyróżniającym się zawodnikiem był Zygmunt Kamys. Nominalny kołowy, występujący od pewnego czasu na lewym rozegraniu, trafiał niemal z każdej pozycji, do przerwy zdobywając 7 bramek. W 22 minucie po celnym rzucie Piotra Pezdy akademicy odskoczyli wiślakom na 3 bramki i mieli szansę na powiększenie swego prowadzenia, gdyż na ławkę kar powędrowało 2 zawodników Wisły. Ta sztuka jednak im się nie udała, gdyż sandomierzanie po raz kolejny potwierdzili tezę, że lepiej gra im się w osłabieniu niż kiedy mają na parkiecie liczebną przewagę i tą część gry wygrali 2 do 1. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem graczy z Białej 17 do 15, a ostatnią bramkę w tej odsłonie zdobył dla Wisły, dobrze dysponowany tego dnia Tomek Cupisz.
Początek drugiej połowy nie zapowiadał zmiany wyniku. Akademicy z Białej odskakiwali na 2 - 3 bramki, a wiślacy wciąż odrabiali straty. Jedyne co się zmieniło to styl gry, zwłaszcza w poczynaniach gospodarzy, którzy poukładali grę w ataku pozycyjnym oraz wreszcie poprawili swoją skuteczność. Na owoce swojej pracy nie musieli długo czekać. W 42 minucie do stanu po 20 doprowadził Tadeusz Dusak, a po chwili na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Cupisz. W ekipie Białej swoją skuteczność zatracił Kamys, a wiślacy kontrowali i zdobywali kolejne bramki. Gdy po golu Ogrodnika na tablicy wyników pokazał się rezultat 25:22 kibice w Sandomierzu nie spodziewali się, że będą świadkami horroru, który zafunduje im, ich własna drużyna. Najpierw z powodu trzeciej 2 minutowej kary boisko musiał opuścić, rozgrywający bardzo dobre zawody, Tadek Dusak. Ambitnie grający akademicy, za sprawą Kacpra Żuka, a zwłaszcza, aktywnego w tej połowie Pezdy, doprowadzili w 55 minucie do wyrównania, po 28. Następnie sędziowie, z niewiadomych przyczyn trzecią 2minutową karą ukarali Ogrodnika i zawodnik Wisły, również musiał opuścić boisko. Gospodarze nie dali się jednak złamać i po karnym Karbownika znowu wyszli na 2 bramkowe prowadzenie, 30 do 28. Szybko odpowiedział jednak Patryk Dębowczyk i końcowy rezultat wciąż pozostawał sprawą otwartą. Ostatnie 2 minuty meczu przypominały scenariusz z filmu Hitchcocka. Po golu Karbownika z rzutu karnego Wisła prowadziła 31:29 jednak na ławkę kar powędrował Tomasz Szklarski. Za chwilę dołączył do niego Norbert Trojanowski i zespół z Białej grał w przewadze 6 na 4. Żeby tego było mało na minutę przed końcem czerwoną kartkę, za faul na Żuku obejrzał Mariusz Kubisztal i na parkiecie zostało tylko 3 zawodników z Sandomierza. Karnego na bramkę dla Białej zamienił sam poszkodowany i na 25 sekund do końca spotkania, akademicy przegrywali tylko jedną bramką i mieli podwójną przewagę w polu. Swojej szansy jednak nie wykorzystali. Piłkę na środku od razu przejął Karbownik, który popędził, ile sił w kierunku narożnika boiska po czym podał piłkę do Cupisza, który pobiegł w kierunku własnej bramki. Akademicy nie dotknęli nawet piłki a sandomierzanie cieszyli się z 5 zwycięstwa w tym sezonie. Ostatecznie SPR Wisła Sandomierz pokonała AZS AWF Białą Podlaskę 31: 30.
Wisła Sandomierz - AZS AWF Biała Podlaska 31:30 (15:17)
SPR Wisła: Polit, Skowron - Ogrodnik 7, Karbownik 7, Cupisz 7, Dusak 5, Kuroś 2, Kutek 2, Gach 1
AZS AWF Biała: Michalczuk - Kamys 8, Pezda 8, Żuk 7, Deszczyński 2, Dębowczyk 1, Kożuchowski 1, Morąg 1, Kiryłow 1, Frańczuk 1
Widzów: 400.