Pretendujący do miejsca na podium ekstraklasy, zespół z Kwidzyna, już od pierwszej minuty spotkania wyraźnie zaznaczał swoją przewagę nad rywalami. Początek meczu ewidentnie należał do gości, którzy zdobyli dwie bramki: pierwsza była dziełem Mateusza Seroki. Bieg wydarzeń próbował zmienić Marceli Migała, któremu udało się zdobyć pierwszą bramkę dla beniaminka. Szybko skontrowali kwidzynianie - jeszcze w tej samej minucie na ponownie punktował ich skrzydłowy, Mateusz Seroka. W 9. minucie MMTS miało już dwupunktową przewagę (3:5), a to za sprawą rzeczonego skrzydłowego oraz jego zespołowego kolegi Roberta Orzechowskiego, który, co warto podkreślić, świetnie punktował w przeciągu całego spotkania. Nerwowa atmosfera rozpoczęła się od niefortunnego upadku Aleksandra Bushkova, kontrowersyjnego jeśli chodzi o reakcję sędziów, którzy byli wyraźnie zdezorientowani zaistniałą na parkiecie sytuacją.
Podczas gdy kwidzynianie, w 17. minucie, zaliczyli 9 trafienie, zabrzanie mieli ich na swoim koncie zaledwie 5. Nic dziwnego, skoro rozegranie beniaminka dawało wiele życzenia... Gościom bez trudu przychodziło zdobywanie kolejnych punktów, w 20. minucie prowadzili 6:11. Sytuację beniaminka nieco poprawił trafny rzut karny Michała Chodary, po którym zabrzanie próbowali coś w grze zmienić, dodatkowo się zmobilizować. Jak się okazało, niezbyt skutecznie - strzał w poprzeczkę Wojciecha Klementowicza zakończył pierwszą część spotkania. Gospodarze schodzili z boiska ulegając gościom 9:16.
Drugą połowę agresywnie zaczęło Zabrze, celne rzuty Łukasza Szlingera i Michała Szolca, przekroczony czas gry przez MMTS, pozwoliły beniaminkowi na częściowe odrobienie dużej straty z pierwszej części gry (11:16). Dobry czas dla NMC Powenu nie trwał jednak długo - już po chwili, za sprawą Michała Adamuszka oraz Mateusza Soroki goście wypracowali sobie bezpieczną, siedmiopunktową przewagę. Tu, w około 35. minucie, posypały się kary dla zawodników poszczególnych drużyn: Michała Waszkiewicza i Dariusza Mogielnickiego. Sytuację próbowały wykorzystać oba zespoły, które równie skutecznie walczyły o piłkę, w rezultacie ustalając w 39. minucie wynik na 14:20. Tu rozpoczął się pokaz bramkarskich umiejętności, bowiem zarówno Artur Gawlik, jak i Sebastian Kicki mieli, dosłownie, pełne ręce roboty. Dobra passa towarzyszyła gościom, którzy wytrwale i, co warto podkreślić, dość skutecznie atakowali bramkę rywali. W zdobywaniu punktów nie przeszkodziła im nawet gra w okrojonym składzie, kiedy to w 16. minucie karę otrzymał Michał Waszkiewicz. Niestety, z minuty na minutę, sytuacja Zabrza nie poprawiała się, a czarę goryczy przelała poprzeczka podczas rzutu karnego, w wykonaniu Lesława Kąpy. Zawodnicy z Kwidzyna absolutnie nie dawali się "podejść" gospodarzom, zaliczając kolejne trafienia. NMC Powen jakby przebudziło się w 51. minucie, wtedy 3 punkty zdobyli: Marceli Migała i Łukasz Szlinger (2). Zabrzanie konsekwentnie zaczęli nadrabiać straty, na tyle skutecznie, że w 56. minucie do remisu brakowało im zaledwie dwóch oczek (24:26). Kwidzyn szybko pozbawił ich jednak wszelkich złudzeń: do końca spotkania nie pozwolili gospodarzom ani razu rzucić bramki, podczas gdy sami uczynili to aż czterokrotnie. Ostatecznie goście pokonali beniaminka 24:30.
NMC Powen Zabrze: Kicki, Pawlak - Mogielnicki 3, Kąpa 1, Szolc 3, Chodara 2, Szlinger 9, Klementowicz, Bushkov 2, Kempys 1, Kandora, Migała 3, Tatz, Kalisz.
Trenerzy: Robert Nowakowski i Marek Kąpa
MMTS Kwidzyn: Suchowicz, Gawlik - Orzechowski 7, Nogowski 1, Mroczkowski 2, Peret, Adamuszek 5, Markuszewski 2, Witaszak, Rombel 6, Seroka 6, Łangowski, Waszkiewicz 1.
Trener: Zbigniew Markuszewki i Krzysztof Kotwicki
Kary:
NMC Powen Zabrze: 4 min
MMTS Kwidzyn: 16min
Sędziowie: Grzegorz Budziosz i Tomasz Olesiński
Widzów: 500