Wyczyn niezbyt często spotykany, a jeśli dodamy do tego, że Marcin Schodowski rzucił gola z gry, a na dodatek z kontry, to taka sytuacja naprawdę robi wrażenie. Jednak trzeba przyznać, że bramkarz Śląska miał ułatwione zadanie, bowiem w ostatnim meczu sezonu występował jako kołowy. W drugiej połowie spotkania po podaniu... bramkarza, Rafała Stachery, wyprowadził kontrę, po której rzucił gola. - To moja pierwsza bramka w tym sezonie, jeszcze nie miałem takiej przyjemności. Fajnie, że udało się tego dokonać przed własną publicznością - cieszy się Schodowski. Po zdobyciu bramki wrocławska ławka i trybuny wręcz wybuchły radością. Sympatyczny bramkarz rzucił pierwszego gola dla Śląska. - Bardzo cieszyłem się, gdy trybuny zaczęły owacyjnie bić mi brawa - przyznaje Schodowski.
Jednak Marcin Schodowski nie był jedynym bramkarzem, który w sobotę rzucił rywalom gola. Wyczynu kolegi pozazdrościł Rafał Stachera. Właśnie, pozazdrościł? - Oczywiście, że tak! - odpowiada żartem bramkarz. - Od razu gdy Marcin rzucił gola krzyczałem w stronę ławki, że ja rzucam karnego. I dostałem taką szansę - mówi. - Mrugnąłem do bramkarza (Sebastiana Kickiego), poszedł w jedną stronę, ja rzuciłem w drugą. To był taki mecz przyjaźni, więc dał mi rzucić gola "po koleżeńsku" - tłumaczy Stachera.
Duży udział przy bramce Schodowskiego miał właśnie Stachera. - Podałem do Marcina, a ten zdobył gola z kontry. Jeszcze po drodze minął obrońcę, także ten wyczyn tym bardziej budzi podziw - przyznaje golkiper. - Marcin pokazał się z dobrej strony, może będzie regularnie występował w polu. Zmniejszy się zagrożenie w bramce - żartuje Stachera.
Co na to Schodowski? Zobaczymy go częściej w polu? - W polu gra się po prostu inaczej. Może nieco ciężej. Lepiej czułem się w obronie, bo w ataku mocno mnie przepychali. Ale ogólnie jestem z siebie zadowolony. Mi ta bramka w szczególności się podobała - przyznaje z uśmiechem. - Szkoda, że jeszcze trzeci z bramkarzy, Artur Banisz, nie zdecydował się na rzucanie karnego. Wtedy mielibyśmy ewenement na skalę polską albo nawet europejską. Trzech bramkarzy rzuciłoby gola - kończy Schodowski.