Patryk Kuchczyński: W sobotę jedziemy do Chambery, żeby wygrać

Szczypiorniści Vive Targów Kielce, mimo porażki w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów z Celje Pivovarną Lasko, nie tracą nadziei na awans do najlepszej szesnastki. Patryk Kuchczyński i Vitalij Nat uważają, że straty można nadrobić w kolejnych meczach.

W inauguracyjnym spotkaniu Ligi Mistrzów z Celje Pivovarną Lasko, Vive bardzo słabo zaprezentowało się w pierwszej połowie, którą przegrało różnicą siedmiu bramek (11:18). Na początku drugiej odsłony mistrzom Polski udało się wprawdzie zmniejszyć nieco starty (14:18), ale Słoweńcy szybko odzyskali kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Podobnie wyglądała zresztą niemal cała druga połowa. - Gdy tylko udało nam się odrobić kilka bramek, to zaraz przytrafiały się nam głupie błędy i Celje znów odskakiwało. Chyba graliśmy zbyt nerwowo i za szybko chcieliśmy odrobić tą stratę - ocenia Patryk Kuchczyński.

Vitalij Nat nie ma wątpliwości, jakie były główne przyczyny niedzielnej porażki. - Wiedzieliśmy, że główną robotę wykonuje ich rozgrywający Uros Zorman. Trener Wenta uczulał nas na to, że jak on zacznie to później ciężko Słoweńców zatrzymać, ale nie potrafiliśmy dzisiaj temu zaradzić, graliśmy słabiej w obronie. Na pewno nie byliśmy też zbyt skuteczni, a z rywalem pokroju Celje to się mści - mówi Nat.

Porażka w inauguracyjnym spotkaniu, w dodatku z rywalem, który od początku typowany był na głównego konkurenta Vive w walce o czwarte miejsce w grupie, bardzo komplikuje sytuację kielczan w Lidze Mistrzów. Z drugiej strony do rozegrania pozostało jeszcze dziewięć spotkań i straty punktowe można nadrobić. - W środę gramy mecz ligowy w Kwidzynie, a później będziemy już myśleć o kolejnym meczu w Lidze Mistrzów. W sobotę jedziemy do Chambery, żeby wygrać i pokazać się z jak najlepszej strony - mówi Kuchczyński. - To jest dopiero początek Ligi Mistrzów i nie można powiedzieć, że jedna przegrana przekreśla nasze szanse na awans, choć oczywiście teraz będzie już dużo trudniej - dodaje Nat.

Komentarze (0)