Łukasz Stodtko: Nie można cieszyć się przedwcześnie

Od 4 grudnia do 22 stycznia trwała przerwa w pierwszoligowych rozgrywkach szczypiornistów. W bieżący weekend zainaugurowana została runda rewanżowa. W ramach tej 12. kolejki spotkań naprzeciwko siebie stanęli liderzy i wiceliderzy tabeli grupy B. Ostatecznie NMC Powen pokonało Gwardię Opole 30:22 i umocniło się na fotelu lidera.

- Wynik mówi sam za siebie, wygraliśmy ośmioma bramkami z wiceliderem tabeli. Zwycięstwo oczywiście cieszy. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo konsekwentnie, popełnialiśmy mniej błędów. W drugiej odsłonie meczu wdarł się w nasze szeregi chaos. Tym bardziej jesteśmy zadowoleni, że uzyskaliśmy dobry rezultat i bardzo ważne punkty zostają w Zabrzu - powiedział po meczu zabrzański rozgrywający, Łukasz Stodtko.

Zabrzanie w meczu spisywali się nieźle, choć nie zachwycali, mimo tego, jak twierdzą zawodnicy ich zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone. -

Na początku graliśmy bramka za bramkę. Z biegiem czasu spisywaliśmy się coraz lepiej w obronie, mądrze w ataku, dzięki czemu zaczęliśmy dystansować opolan. Wyrobiliśmy sobie przewagę, która średnio wynosiła 4-5 bramek. Nigdy jednak nie zmniejszała się do takiego poziomu, żeby korzystny dla nas wynik spotkania był zagrożony - wyjaśnia dalej rosły zawodnik.

Przed meczem dało się słyszeć opinie, że pojedynek z Gwardzistami będzie kluczowym meczem sezonu, a wygrana bardzo znacznie przybliży NMC Powen do najwyższej klasy rozgrywkowej. - Przed nami jeszcze kilka spotkań, w których rywale mogą okazać się bardzo wymagający. W pewnym sensie sobotnia wygrana przybliżyła nas do awansu, bo teraz wiceliderzy tracą do nas już sześć punktów. Nie można się jednak cieszyć przedwcześnie. To, że wygraliśmy z Gwardią Opole nie znaczy, że jesteśmy już w PGNiG SuperLidze. Czas na radość będzie dopiero kiedy awans będzie już potwierdzony odpowiednimi zapisami - stwierdza "Szczota".

Komentarze (0)