Trener zespołu z Gorzowa Wlkp. na pomeczowej konferencji prasowej nie miał wątpliwości, że drużynę Vive dzieli od beniaminka prawdziwa przepaść. - Gratulacje dla zespołu Vive. Różnicę pomiędzy zespołem zawodowym a amatorskim było dzisiaj doskonale widać. To były dwa światy. Cieszę się tylko z tego, że zdobyliśmy aż tak dużą liczbę bramek. Vive na każdej pozycji ma lepszych zawodników, z czego doskonale zdawaliśmy sobie sprawę. Wynik jest bardzo wysoki, ale na tyle sobie zasłużyliśmy. Jak się nie ma głowy, to trzeba mieć wielki bagażnik - mówi szkoleniowiec gorzowian.
Tematem numer jeden dla Henryka Rozmiarka było jednak zdrowie najlepszego zawodnika GSPR-u, Filipa Kliszczyka, który po kilku minutach czwartkowego spotkania musiał opuścić plac gry. - Niestety w 10. minucie kontuzji nabawił się nasz najlepszy zawodnik Filip Kliszczyk. Są podejrzenia o uszkodzeniu wiązadeł krzyżowych, co byłoby dla nas wielkim nieszczęściem - mówi Rozmiarek. Kontuzją byłego zawodnika Vive przejęty był również szkoleniowiec kielczan, Bogdan Wenta. - Przykro mi z powodu Filipa. Widać było, że na rozgrzewce mocno przygotowywał się do tego spotkania. Osobiście bardzo go cenię i mam nadzieję, ze ta wstępna diagnoza okaże się nieprawdziwa, i że nie będzie aż tak źle - mówi Wenta.
Trener GSPR-u pochwalił po meczu jednego z najskuteczniejszych zawodników swojego zespołu, Mateusza Przybylskiego, wychowanka Vive. - Jednym z dwóch najlepszych graczy był dzisiaj zawodnik z Kielc, Mateusz Przybylski, dlatego dziękuję Vive za współpracę i za zgodę trenera Wenty na wypożyczenie - powiedział Rozmarek.
Henryk Rozmiarek chwalił również kielecki klub za ostatnie osiągnięcia zarówno na krajowych parkietach, jak i na arenie międzynarodowej. - Życzę dalszych sukcesów, szczególnie w Pucharze Polski i w meczu z THW Kiel. Wielkie dzięki za to co Kielce zrobiły w Lidze Mistrzów dla polskiej klubowej piłki ręcznej - zakończył szkoleniowiec gorzowian.
Bogdan Wenta przyznał z kolei, że największym atutem Vive w pojedynku z beniaminkiem była szeroka ławka rezerwowych i duże możliwości rotacji w składzie. - To były praktycznie dwie różne połowy. Każdy dostał szansę pokazania się w tym meczu - podsumował trener gospodarzy.