Pierwszy raz Vive w Ciechanowie
W swojej bogatej historii kielczanie po raz pierwszy wystąpili w Ciechanowie. Podopieczni Bogdana Wenty podróżowali siedem godzin, by praktycznie z marszu przystąpić do spotkania. Jednak ich awans do finałowej czwórki Pucharu Polski był już z góry przesądzony, dlatego nie wynik był dla miejscowych kibiców najważniejszy. Pretekstem, by przyjść w środowy wieczór na halę była okazja zobaczyć w akcji gwiazdy światowego formatu, jak Marcus Clevery, Uros Zorman, Denis Buntić, Rastko Stojković czy pozostałe grono reprezentantów Polski z selekcjonerem Wentą na czele.
Sami kielczanie byli pod wrażeniem atmosfery, jaką zgotowali ciechanowscy kibice. - Bardzo fajna oprawa, głośny doping. Widać, że kibice są za swoim zespołem - stwierdza Patryk Kuchczyński. - Obiekt jest z blachy, więc fajnie było słychać doping. Wydawało się, jakby na hali było co najmniej ze trzy lub cztery tysiące ludzi. Super! Nieważne iloma bramkami Jurand przegrywał, doping był nieustanny. Fajna atmosfera, fajni kibice, oby tak dalej - dodaje Mariusz Jurasik.
Pełna kontrola
Vive zagrało zgodnie z planem. Kielczanie mieli mecz pod kontrolą przez 60 minut. - Ułożył nam się mecz. Może początek był wyrównany do stanu 5:5, ale później odskoczyliśmy na cztery bramki i kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Pierwsza połowa ustawiła cały mecz i automatycznie troszkę się rozluźniliśmy. W drugiej odsłonie Jurand prowadził z nami wyrównaną walkę, ale tak to jest, jak się ma po pierwszej połowie i pierwszym meczu w Kielcach przewagę 28 bramek - tłumaczy Jurasik. Wtóruje mu Kuchczyński. - Poziom sportowy to już troszeczkę inna sprawa. Wygraliśmy bardzo luźno. Wiedzieliśmy, że mamy dużą przewagę, ale mimo wszystko nie było dla nas problemem, żeby wyjść na boisko, skoncentrować się i zagrać taki sam mecz, jak w domu.
Zatem w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziły kielczanom ani ubytki kadrowe, ani tym bardziej nadmierne rozluźnienie. Do Ciechanowa przyjechali oni bowiem w roli wielkiego faworyta, któremu nie przystoi przegrywać z beniaminkiem. Jednak Kuchczyński zwraca uwagę, że to właśnie koncentracja jest największą bolączką jego drużyny. - Zdecydowanie naszym problemem jest to, że od pierwszej minuty musimy się mocno skoncentrować. Jeśli przychodzi małe rozluźnienie to nie dość, że może być niespodzianka, przede wszystkim chodzi o zdrowie. Jeżeli człowiek jest skoncentrowany na sto procent, gra się łatwiej i wtedy można tego uniknąć - podkreśla reprezentant Polski.
Kielczanie o Jurandzie: Utrzymanie w zasięgu
To, że Jurand będzie walczył o utrzymanie w elicie było jasne przed sezonem. Rozgrywki ligowe tylko zweryfikowały możliwości ciechanowian. Wszystko wskazuje więc na to, że przed ciechanowską drużyną nerwowa wiosna. A jak myślą kielczanie, Jurand pozostanie w gronie najlepszych? - W Ciechanowie jest fajna atmosfera. Może tutaj paść kilka niespodzianek. Jurand dużo biega, ciągnie kontrę, więc może się spokojnie utrzymać - przekonuje Kuchczyński.
Bardziej sceptyczny jest Jurasik. - O utrzymanie będzie ciężko. Po pierwsze to beniaminek. Ciechanowianie płacili i płacić będą w niektórych meczach frycowe, jak na przykład gwizdki sędziów, które ich zdaniem powinny być dla nich. Po drugie, ja nie wiem w jakim składzie Jurand grał w tamtym sezonie, ale drużyna, żeby spokojnie utrzymać się w lidze potrzebuje dwóch, bądź trzech zawodników w drugiej linii, którzy mogliby zagrozić rzutem. Życzę Jurandowi jak najlepiej, bo ma wspaniałych kibiców i szkoda by było, żeby taki klub spadł z powrotem do pierwszej ligi. Powodzenia w drugiej rundzie.
Wygrać ze Stalą i można odpoczywać
Vive rok zakończy potyczką ze Stalą Mielec. Rywal to zdecydowanie bardziej wymagający od Juranda, jednak nie wydaje się, by obecnie ktokolwiek z krajowego podwórka był w stanie zatrzymać kielecką lokomotywę. - Gramy u siebie i nie wyobrażam sobie, żeby mógł być inny wynik niż nasze zwycięstwo - nie ma wątpliwości Kuchczyński.
- Przed nami jeszcze dwa lub trzy treningi i jeden mecz w niedzielę. Trzeba się skoncentrować i zmobilizować, żeby nikomu nic się nie stało przed wyjazdami chłopaków na kadrę lub reprezentacje swoich krajów. Obyśmy wszyscy szczęśliwie i zdrowo udali się na wypoczynek - kończy popularny "Józek".