Piotr Dropek: Mogliśmy wygrać

We wtorek rozegrany został w Zabrzu pierwszy mecz trzeciej rundy fazy play-off. Na zabrzańskim parkiecie spotkało się lokalne NMC Powen i puławskie Azoty. W starciu lepsi okazali się gospodarze, wygrywając 28:25. Gra obu zespołów nie zachwycała. Mimo wszystko trzy bramki przewagi ustawiają w lepszej sytuacji zabrzan zwłaszcza w kontekście urazów w szeregach Azotów.

- Wynik mógłby być dla nas korzystny, gdyby w drugiej połowie świetnie w bramce nie włączył się Sebastian Kicki, któremu udało się nas zatrzymać. Nawet wybronił 6 czy 8 sytuacji sam na sam. Można powiedzieć, że to on poderwał zespół z Zabrza do walki. Z jego obron zabrzanie poprowadzili kontry i odrobili stratę, jaką do nas mieli, a później wyszli na prowadzenie. Mieliśmy jeszcze szansę w końcówce, ale zagraliśmy dość niefrasobliwie oraz nieskutecznie i skończyliśmy przegrywając trzema bramkami. A mogliśmy ten mecz nawet wygrać. Nasza nieskuteczność zadecydowała o przegraniu tych zawodów. To był pojedynek bramkarzy. Dobrze zagrał wspomniany Kicki, u nas Maciej Stęczniewski i Piotr Wyszomirski - analizował drugi trener Azotów Puławy, Piotr Dropek .

Podczas trwania meczu zarówno puławianie jak i zabrzanie nie kryli niezadowolenia z niektórych decyzji sędziów. Po zejściu z parkietu emocje opadły i obie strony tłumaczyły swoje zachowanie. - Generalnie nie oceniam pracy sędziów, aczkolwiek było we wtorek sporo decyzji, które wykazywały brak konsekwencji. Takie same przewinienia były w odniesieniu do obu zespołów inaczej interpretowane i karane. Przez to w jakimś momencie na boisku zapanował chaos i zawodnicy nie wiedzieli, co się dzieje. Było kilka niedociągnięć, ale uznajmy, że każdy ma prawo do błędów. Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi - stwierdził szkoleniowiec.

Przegrana w pierwszym meczu to nie jedyny problem Azotów. W Zabrzu w meczowym protokole odnotowane zostały kontuzje aż czterech zawodników gości. - Borykamy się już jakiś czas z kontuzjami. I w kilku przypadkach są to urazy, przez które zawodnicy nie trenują przez długi okres. W Zabrzu nogę podkręcił Michał Szyba i Dmitrij Afanasjev. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało, może do soboty ci zawodnicy będą gotowi do gry - poinformował trener.

Zabrzanie przed spotkaniem liczyli na zdobycie na własnym parkiecie większej przewagi. Trzy bramki wydają się niewielką sumą, choć w połączeniu z ambicją i determinacją mogą się okazać dla puławian zaporą nie do przejścia. - Na pewno będziemy maksymalnie zmobilizowani, tak samo jak rywale. Każdy chce wygrać i zająć to piąte miejsce. Po to się wychodzi na boisko, żeby wygrywać. Ani zabrzanie nie przyjadą tylko po to, żeby zagrać i tak samo my przed własną publicznością nie wyjdziemy tylko po to, żeby mecz się odbył - powiedział Dropek.

Komentarze (0)