Przed spotkaniem olimpijczycy z Pekinu (Marcin Wichary, Rafał Kuptel z Wisły oraz Mateusz Jachlewski, Paweł Piwko i Bogdan Wenta) otrzymali z rąk Prezesa Wisły Piotra Kubery biało-czerwone kwiaty jako wyraz podziękowania za emocje, których dostarczyli nam polscy szczypiorniści podczas Igrzysk Olimpijskich.
Mecz był prowadzony w szybkim tempie. Choć spotkanie było dość wyrównane to przez niemal cały czas Wiślacy byli na prowadzeniu. To zasługa przed wszystkim obrony (Kuptel, Twardo, Kwiatkowski, Zołoteńko), która "odzyskiwała" piłki, a kiedy nawet kielczanie dochodzili do pozycji rzutowych w bramce Wisły świetnie spisywał się Marcin Wichary.
Po kilku minutach na środku rozegrania słabiej dysponowanego Ivana Pronina zastąpił Rafał Kuptel. Było to doskonałe posunięcie, gdyż Kufel wyraźnie rozruszał nasz atak i wraz z Michałem Zołoteńko oraz pozostałymi kolegami dziurawili siatkę rywali. W 13 minucie po bramce Złotego gospodarze uzyskali pierwsze znaczące prowadzenie 6:2. Później spotkanie było bardziej wyrównane z tym, że grający ambitnie goście powoli odrabiali straty. W miejscowym zespole nie sposób zapomnieć o skrzydłowych . Tomasz Paluch skutecznie egzekwował rzuty karne, a Witalij Nat skutecznie rozprowadzał kontrataki, zaś sam pokonał Kazimierza Kotlińskiego rzutem z dziewiątego metra! Minutę przed końcem pierwszej części spotkania bramkę zdobył Bartosz Wuszter i do szatni zespoły schodziły przy stanie 14:13 dla gospodarzy.
Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla Nafciarzy. Bramki Nata, Zołoteńki, Rumniaka i Kuptela, przy zaledwie jednej odpowiedzi Vive, w 35 minucie dała prowadzenie 18:14. Zespół Bogdana Wenty nie zraził się takim obrotem sprawy i przystąpił do szturmu co przyniosło wymierne efekty. Siedem minut później goście za sprawą Mateusza Jachlewskiego najpierw wyrównali, a następnie po drugiej z rzędu bramce kieleckiego skrzydłowego po raz pierwszy i jedyny w tym spotkaniu objęli prowadzenie 20:19. Zimny prysznic wyraźnie zmobilizował miejscowy zespół. Dwie minuty później za sprawą Bartka Wusztera i Rafała Kuptela Wisła ponownie objęła prowadzenie, a po kolejnych 3 minutach i kolejnej bramce obrotowego oraz skutecznie wykończonej kontrze Nata było 23:21. W bramce Wisły Pawła Podsiadło i Mateusza Jachlewskiego zatrzymuje Marcin Wichary. 53 minuta wydaje się być decydująca dla losów meczu. Popieczeni Bogdana Kowalczyka rzucają dwie bramki z rzędu (Nat i Rumniak) i jest 26:22. Trzy minuty przed końcem wynik ustala Mateusz Zaremba. Do końca trwała zacięta walka, jednak obydwa zespoły nie potrafiły sforsować obrony przeciwnika lub jak w przypadku gości w łatwy sposób tracąc piłkę.
Ostatecznie mistrzowie Polski w meczu krajowych potentatów pokonują Vive Kielce 26:23 i zmazują tym samym wpadkę z Gorzowa Wielkopolskiego na inaugurację ligi. Radości płockich zawodników i kibiców nie było końca. Wisła wygrała zasłużenie i podobała się szczególnie w elemencie, z którego zawsze słynęła. Obrona ze Zbigniewem Kwiatkowskim i Adamem Twardo na środku oraz Rafałem Kuptelem i Michałem Zołoteńko po bokach stanowiła wielokrotnie zaporę nie do przejścia dla przeciwnika.
Wisła Płock - Vive Kielce 26:23 (14:13)
Wisła: Wichary, Seier - Kwiatkowski, Paluch 3 (2/2 z karnych), Kuptel 5, Wuszter 5, Zołoteńko 4, Twardo 1, Rumniak 3, Pronin, Nat 5.
Vive: Kotliński, Kubiszewski - Grabarczyk, Chodara, Zaremba 3, Podsiadło, Kuchczyński, Jachlewski 5 (2/2 z karnych), Piwko 5, Sadowski, Krieger 1, Rosiński 7 (3/4 z karnych), Konitz 1, Stankiewicz 1.
Kary: Wisła - 6 min. (Wuszter 4 min. oraz Zołoteńko 2 min.); Vive - 2 min (Rosiński).
Sędziowali: Mirosław Baum (Warszawa) i Marek Góralczyk (Świętochłowice).
Widzów: ok. 1100