PGNiG Superliga w Legionowie, czyli jak zrobić coś z niczego

Niespełna cztery lata trwał marsz KPR-u Legionowo do PGNiG Superligi. Już jesienią młodziutki klub z podwarszawskiej gminy stanie do walki z najlepszymi zespołami w Polsce.

Decydujący o awansie mecz z Warmią Traveland Olsztyn z wysokości trybun Areny Legionowo śledziło ponad pół tysiąca widzów, choć z powodu czynników zewnętrznych spotkanie odbywało się w niewygodnym, piątkowym terminie. W tym sezonie na meczach beniaminka bywało już więcej ludzi i można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że gdy jesienią na obiekt KPR-u zawitają Vive Targi Kielce czy Orlen Wisła Płock, hala będzie pękać w szwach. A przecież jeszcze kilka lat temu o piłce ręcznej na wysokim poziomie w Legionowie nie słyszał absolutnie nikt!

55-tysięczna gmina szczypiorniaka pokochała bardzo szybko. Półtora roku temu w Legionowie na zgrupowaniu przez finałami mistrzostw Europy gościła kadra Bogdana Wenty, minionej jesieni w nowoczesnej hali z Białorusinkami walczyły podopieczne Kima Rasmussena, a w połowie kwietnia przy pełnych trybunach w Arenie o Puchar Polski rywalizowały Vive i Wisła.

- Chcemy tu stworzyć modę na piłkę ręczną - podkreślał wielokrotnie w wywiadach prezes klubu, Arkadiusz Kardyka. Legionowianie nad budową marki pracują ciężko i z pomysłem. W ubiegłym roku zawodnicy KPR-u gościli w szkołach, przeprowadzając z młodymi adeptami szczypiorniaka treningi w ramach zajęć z wychowania fizycznego. W grudniu przedstawiciele zespołu zawitali do Domu Dziecka w Chomotowie. Wstęp na halę podczas spotkań jest darmowy, a kibice mogą liczyć na wiele atrakcji i konkursów z nagrodami. Legionowianie dorobili się już własnego klubu kibica, a z każdym kolejnym meczem doping w hali - wypełnionej przez dzieci, młodzież i dorosłych - jest coraz głośniejszy.

Frekwencja w Arenie Legionowa rośnie z meczu na mecz
Frekwencja w Arenie Legionowa rośnie z meczu na mecz

Awans to efekt znakomitej współpracy klubowych włodarzy ze sponsorami, władzami miasta i przedstawicielami Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Na razie KPR jest na dorobku, wciąż buduje własną markę, działacze są już jednak gotowi postawić kolejny krok. Przedstawiciele klubu nieustannie szukają kolejnych źródeł finansowego wsparcia, a już niebawem kadrę zespołu zasilić może kilku naprawdę znanych graczy.

Przez pierwszą ligę zespół prowadzony przez Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka przeszedł jak burza. - Pokazaliśmy, że na Mazowszu można zbudować drużynę i wywalczyć awans z ludźmi związanymi z tym regionem - cieszy się ten ostatni. - Teraz mam nadzieję, że pójdziemy krok dalej i udowodnimy, że niedaleko stolicy można stworzyć zespół zdolny do walki w ekstraklasie i gry w piłkę ręczną na najwyższym poziomie - dodaje Smolarczyk.

Legionowianie z dwudziestu trzech meczów wygrali aż dwadzieścia, choć w ich kadrze - poza Pawłem Albinem i Tomaszem Pomiankiewiczem - próżno szukać nazwisk związanych ostatnimi czasy z PGNiG Superligą. Zespół opiera się na zawodnikach, którzy mieli okazję bronić barw Warszawianki, Politechniki i AZS AWF-u. Na zawodnikach, którzy w przeszłości regularnie ściągani byli na ziemię przez finansowe kłopoty w kolejnych klubach. Wszyscy, łącznie z trenerami, mieli coś do udowodnienia, i wreszcie doczekali się swojej wielkiej chwili.

- Teraz spokojnie przygotowujemy się do kolejnego meczu, a po nim zaczniemy myśleć o Superlidze. Po awansie to działacze będą mieli na pewno większy ból głowy, niż my, bo musimy się wzmocnić. Wszystko jest w ich rękach - nie krył po zwycięstwie nad Warmią w rozmowie ze SportoweFakty.pl Albin.

Nie wiadomo, w jakim składzie legionowianie przystąpią do walki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Drużyna na pewno potrzebuje wzmocnień, bo pomiędzy dziewięcioma czołowymi zespołami ekstraklasy a pierwszą ligą jest przepaść. Nazwiska Tomasza Szałkuckiego, Mateusza Zasikowskiego czy Mateusza Wiaka kibice już teraz powinni sobie jednak zapisać w notesach. I nie tylko ich, bo w trakcie pierwszoligowych rozgrywek legionowianie pokazali się przede wszystkim jako doskonały kolektyw, który w meczach sparingowych potrafił ogrywać już i rywali z ekstraklasy. Jesienią będą oni mogli dopisać kolejny rozdział do swojej fantastycznej przygody.

Czy jesienią legionowianie także będą mieli powody do radości?
Czy jesienią legionowianie także będą mieli powody do radości?
Źródło artykułu: