Paweł Albin: Była nutka niepewności

Szczypiorniści KPR-u Legionowo pokonali we własnej hali Warmię Traveland Olsztyn, zapewniając sobie awans do PGNiG Superligi.

- Niby nie obawialiśmy się szczególnie tego meczu, ale wiadomo, że w sporcie wszystko jest możliwe - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl rozgrywający, Paweł Albin. Jego zespół przed starciem z olsztynianami potrzebował do szczęścia dwóch punktów, co udało się legionowianom zrealizować bez większych problemów. Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka od pierwszych minut dominowali na parkiecie i mimo lekkiego przestoju w pod koniec pierwszej połowy już na kwadrans przed finałową syreną było wiadomo, że tego dnia legionowianie będą mogli świętować upragniony awans.

- Od samego początku meczu chcieliśmy postawić rywalom trudne warunki i to się udało. Część zawodników pewnie już wcześniej była myślami w Superlidze, ale doskonale pamiętaliśmy też mecz z Lesznem, z którym bardzo się u siebie męczyliśmy, a przecież Warmia jest od Arotu wyżej w tabeli, stąd jakaś nutka niepewności była. Pierwsze minuty pokazały jednak, że w naszym zespole jest pełna koncentracja - podkreśla Albin.

Legionowianie w przyszłym sezonie grać będą w PGNiG Superlidze
Legionowianie w przyszłym sezonie grać będą w PGNiG Superlidze

Legionowianie przeszli w tym sezonie przez pierwszą ligę jak burza. Z dwudziestu trzech meczów beniaminek wygrał aż dwadzieścia, awans zapewniając sobie na kolejkę przed końcem rozgrywek. Jedynej porażki szczypiorniści KPR-u doznali na wyjeździe z Wybrzeżem Gdańsk, a remisami kończyły się ich starcia z Polski Cukier Pomezanią Malbork i Arotem Astromal Leszno. Nikt inny w pierwszej lidze sposobu na ekipę z Legionowa nie był w stanie znaleźć.

- Chcieliśmy mieć to wszystko za sobą już po meczu z Warmią i tak się właśnie stało - uśmiecha się Albin. Doświadczony zawodnik jest jednak świadom tego, że prawdziwa praca dopiero się dla legionowian zaczyna. - Teraz spokojnie przygotowujemy się do kolejnego meczu, a po nim zaczniemy myśleć o Superlidze. Po awansie to działacze będą mieli na pewno większy ból głowy, niż my, bo musimy się wzmocnić. Wszystko jest w ich rękach - podsumowuje nasz rozmówca.

Źródło artykułu: