Puchar Króla: Zemsta Atletico na Barcelonie za Ligę Mistrzów, słaby występ rywala Vive
Puchar Króla: Zemsta Atletico na Barcelonie za Ligę Mistrzów, słaby występ rywala Vive
Atletico Madryt zagra w finale 28. edycji Pucharu Króla. Zespół Mariusza Jurkiewicza pokonał odwiecznego rywala, FC Barcelonę 31:28, z którą w Final Four Ligi Mistrzów zmierzą się Vive Targi Kielce.
Półfinałowy rywal Vive Targów Kielce w Final Four Ligi Mistrzów od samego początku starcia z Atletico prezentował się niemrawo, zwłaszcza w ataku pozycyjnym, w którym Katalończycy mieli ogromne problemy. Akcje Blaugrany były rwane, a agresywna obrona ekipy z Madrytu, która broniła na dziewiątym metrze, skutecznie uniemożliwiała rozwinięcie skrzydeł bocznym rozgrywającym mistrza Hiszpanii. W 7. minucie po trafieniu Jakova Gojuna podopieczni Talanta Dujszebajewa prowadzili już 5:2. Kilka chwil później opiekun Blaugrany, Xavier Pascual poprosił o czas.
FC Barcelona zaczęła mozolnie odrabiać straty, do czego walnie przyczynił swoimi paradami Arpad Sterbik. Kontaktową bramkę w 20. minucie zdobył Raul Entrerrios - 6:7, lecz końcówka pierwszej partii należała do Atletico. Kilka skutecznych obron zanotował José Javier Hombrados, a defensorom Barcelony przez pierwsze trzydzieści minut rywalizacji najbardziej we znaki dał się bezbłędny Julen Aguinagalde (4/4). Madrytczycy okres gry między 20. a 30. minutą wygrali aż 7:2 i do szatni schodzili z okazałą zaliczką.W drugiej odsłonie Atletico grało bardzo mądrze, do pewnie piłki, nie dając rywalowi możliwości zniwelowania strat - 20:15 (38'). Na szczególne wyróżnienie zasługiwała kapitalnie funkcjonująca formacja defensywna Los Colchoneros, którą świetnie dyrygowali Mariusz Jurkiewicz i Jakov Gojun. Reprezentant Polski oprócz tytanicznej pracy w obronie był również niezwykle pożyteczny w ataku, w meczowym protokole zapisując się łącznie czterokrotnie (4/5).
Stołeczna ekipa miała wiele okazji do powiększenia prowadzenia, lecz niewykorzystane sytuacje zemściły się. Kwadrans przed końcową syreną Eduardo Gurbindo rzucił bramkę na 23:20. Madrytczycy zdołali przetrwać słabszy okres gry i za sprawą Joana Canellasa w 51. minucie prowadzili różnicą pięciu trafień - 27:22. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 55' lecz wówczas o sobie dali znać arbitrzy. Trzy kary dla zawodników Atletico (Kallman, Balić, Jurkiewicz) w krótkim odstępie czasowym, dały szansę Barcelonie na odwrócenie losów rywalizacji, której jednak nie potrafili wykorzystać.
W całym meczu zawodnicy Dumy Katalonii popełnili sporą liczbę własnych błędów, oscylującą w granicy 20. Warunki gry od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziów dyktowało Atletico, o czym najlepiej świadczy fakt, że Barcelona ani razu w meczu nie potrafiła wyjść na prowadzenie!
Finałowym rywalem madrytczyków, który odbędzie się 4 maja o godzinie 18.30 będzie Naturhouse La Rioja. Ćwierćfinalista Pucharu EHF pokonał 31:25 Fertiberie Puerto Sagunto.