Kamil Kołsut: Za wami barażowe mecze o utrzymanie w PGNiG Superlidze. Konfrontacja z Nielbą Wągrowiec kosztowała was sporo nerwów, bo choć rewanżowe spotkanie wygraliście wysoko i pewnie, to przystępowaliście do niego z bagażem czterech bramek straty.
Krzysztof Przybylski: Po wyjazdowej porażce w pierwszym meczu na pewno byliśmy trochę zaskoczeni. Nasze sportowe ambicje zostały podrażnione, bo choć każdy wiedział, że jedziemy na trudny teren, to nikt nie liczył się z tym, że przegramy aż czterema bramkami. Trochę po tym meczu sobie porozmawialiśmy, poddaliśmy go odpowiedniej analizie i do rewanżu przystąpiliśmy mocno zmotywowani. Przyniosło to efekt. Na własnym parkiecie od pierwszych minut zaczęliśmy grać bardzo twardo, zdecydowanie i skutecznie, a także wyprowadzaliśmy szybki atak, który w Wągrowcu nie funkcjonował tak, jak należy.
[b]
Można powiedzieć, że oba mecze kończyły się niespodziankami bo tak, jak nikt nie zakładał waszej porażki w pierwszym meczu, tak też nikt nie spodziewał się, że w rewanżu zwyciężycie tak wysoko.[/b]
- Nie zgodzę się. Moim zdaniem różnica poziomu sportowego między ekstraklasą a pierwszą ligą wynosi mniej więcej dziesięć bramek i drugi mecz to udowodnił, aczkolwiek my już w Wągrowcu powinniśmy byli spisać się dużo lepiej i skuteczniej, dzięki czemu uniknęlibyśmy niepotrzebnych stresów przez trzy dni w oczekiwaniu na mecz.
Jakby pan w tym momencie na spokojnie podsumował miniony sezon w wykonaniu Chrobrego patrząc od chwili, w której objął pan tą drużynę? Dało się z tych zawodników wycisnąć więcej, czy dziesiąta pozycja to wynik na miarę możliwości?
- Maksimum będę mógł wyciągnąć z drużyny dopiero wtedy, jak przepracuję z nią okres przygotowawczy. W tym sezonie ten zespół na pewno było stać na znacznie więcej, ale sytuacja nie ułożyła się zbyt dobrze. Uważam, że zrobiliśmy to, co było konieczne w tej końcówce rozgrywek i cieszymy się z tego, że dalej jesteśmy w PGNiG Superlidze.
Ten sezon był dla Chrobrego bardzo pechowy, zwłaszcza jesienią wiele meczów zespół przegrywał bowiem minimalnie i wydaje się, że przy większej dozie szczęścia końcowa pozycja mogła być znacznie lepsza.
- Cóż... W momencie, w którym przejmowałem zespół, sytuacja nie była już zbyt ciekawa, bo większość meczów z zespołami z dolnej "szóstki" była już za nami i czekała nas tylko konfrontacja z Czuwajem Przemyśl oraz pięć spotkań z górną połówką tabeli, ciężko było więc o zdobycie dużej liczby punktów.
Dużo zmieni się latem w waszym zespole?
- Na pewno do pewnych roszad dojdzie i zobaczymy, jak daleko będą one posunięte. Uważam jednak, że już teraz mamy tu ciekawy zespół, w którym gra kilku dobrych zawodników i uzupełnienie tego składu oraz solidne przepracowanie okresu przygotowawczego powinny pozwolić na to, by walczyć o wyższe cele niż tylko utrzymanie, bo właśnie takie osiągnięcia interesują zarówno zarząd klubu, jak i kibiców, którzy zasługują na to, by na własnym parkiecie oglądać więcej zwycięstw, niż porażek.
[b]
Patrząc na to, co dzieje się w Zabrzu, Mielcu czy Szczecinie wydaje się, że przed kolejnym sezonem poważne ruchy transferowe będą niezbędne, inaczej możecie na dobre zostać w tyle.[/b]
- Zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego w tej chwili pracujemy nad pozyskaniem kolejnych zawodników i mamy nadzieję, że uda nam się to skutecznie uczynić.
W jakich graczy będziecie latem celować?
- Większość szczypiornistów, o których myślimy, na doświadczenie ekstraklasowe i nie będą to tylko nasi zawodnicy krajowi, ale także zagraniczni. Na mówienie o konkretnych nazwiskach jest jednak jeszcze za wcześnie.
W przyszłym sezonie celem minimum będzie zajęcie miejsca w czołowej "ósemce"?
- Na pewno będziemy pracować w ten sposób i będziemy chcieli tak przygotować zespół, żeby awansować do fazy play-off. Sam jednak jeszcze do końca nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądało, bo nikt jak dotąd ze mną o przedłużeniu umowy nie rozmawiał.