Przyczyn aż tak dużych rozmiarów zwycięstwa można upatrywać w kiepskiej postawie Olimpii-Beskidu. Piłkarki z Nowego Sącza popełniały mnóstwo błędów w defensywie i raziły też nieskutecznością. Start Elbląg potrafił to doskonale wykorzystać.
- O sukcesie zaważyła przede wszystkim nasza bardzo konsekwentna gra w obronie i dużo rzuconych bramek z kontry - stwierdził trener Antoni Parecki. - Można powiedzieć, że początek sezonu był niemrawy, ale mieliśmy ciężkie mecze. Zaliczyliśmy falstart z Pogonią, a potem były ciężkie wyjazdy do Lublina i Jeleniej Góry. Wygrana w Nowym Sączu była nam potrzebna, by udowodnić, że potrafimy grać w piłkę ręczną i wygrać na wyjeździe - dodał.
Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas.
Elbląskie szczypiornistki przez większość meczu 5. kolejki PGNiG Superligi kontrolowały przebieg boiskowych wydarzeń i miały dużą przewagę. Mimo tego, ich szkoleniowiec miał często dużo uwag do postawy swoich zawodniczek, ale też do werdyktów sędziowskich.
- To mój styl bycia na ławce. Ja żyję meczem i próbuję doprowadzić zawodniczki do perfekcji i konsekwentnego dążenia do realizacji założeń. To bardzo irytujące, gdy popełniają tak proste błędy. Moje reakcje nie miały związku z samym wynikiem - wyjaśnił trener Startu.
Drużyna naszpikowana zawodniczkami o uznanym nazwisku i klasie w poprzednich meczach nie prezentowała się tak, jakby sobie tego wszyscy życzyli i można powiedzieć, że zaliczyła mały falstart. Czy wysoka wygrana z Olimpią-Beskidem Nowy Sącz to początek zdecydowanego marszu w górę tabeli?
- Jeśli dziewczyny będą grały bardziej skoncentrowane, to możemy sprawić nie jedną niespodziankę. W lidze jest jednak dużo dobrych drużyn, więc więcej na temat naszych możliwości i celów będzie można powiedzieć po rozegraniu pierwszej rundy - zakończył Antoni Parecki.