Jego zdaniem podopieczne Edwarda Jankowskiego postawią w sobotnim pojedynku bardzo duże wymagania. - Wszystkie wyjazdowe mecze w Lidze Mistrzyń są trudne, a w grupie mamy zespoły, które grają świetnie na własnym parkiecie. Także MKS Lublin jest mocny, gdy występuje u siebie w hali pełnej kibiców, którzy stwarzają atmosferę. Jednak nie możemy się doczekać pojedynku - stwierdziła Helle Thomsen, która na trybunach spodziewa się 4,3 tysiąca sympatyków piłki ręcznej.
Opiekun FC Midtjylland uważa, że o sile lubelskiej drużyny stanowią przede wszystkim takie szczypiornistki jak: Małgorzata Majerek, Weronika Gawlik, Dorota Małek, Marta Gęga i Alina Wojtas. - Klub z Lublina ma naprawdę dobry kolektyw, z siedmioma reprezentantkami Polski w składzie. Z tego powodu mamy oczywiście ogromny respekt przed tą ekipą - dodała trenerka ze Skandynawii.
Helle Thomsen jest zdania, że w weekend odbędzie się kluczowe spotkanie dla układu tabeli. - Wielu ekspertów piłki ręcznej uważa, iż FTC-Rail Cargo Hungaria oraz ŻRK Budućnost Podgorica to faworyci do awansu, a my zajmiemy 3. miejsce, natomiast MKS-owi Lublin przypadnie 4. pozycja w grupie. Jednak jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o klasyfikacji końcowej. Nie ma wątpliwości, że mecz z polskim klubem będzie najważniejszą z bitew - zakończyła Helle Thomsen.
W sobotę na parkiecie nie zobaczymy z całą pewnością lewoskrzydłowej Gitte Brogger Led, która jest w ciąży. Z powodu kontuzji w duńskiej ekipie nie wystąpi także Laerke Winther Moller.