Możemy powalczyć o miejsce w "ósemce" - rozmowa z Sebastianem Zaporą, graczem KPR Legionowo

- Myślimy przede wszystkim o utrzymaniu. Przy odrobinie szczęścia możemy powalczyć o miejsce w czołowej "ósemce" - mówi w rozmowie z naszym portalem Sebastian Zapora, gracz KPR Legionowo.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Po meczu w Zabrzu nie możecie być zadowoleni. Źle weszliście w pierwszą i drugą połowę, ostatecznie wysoko przegrywając.

Sebastian Zapora: Zaczęliśmy zbyt nerwowo. Pozwoliliśmy Górnikowi się rozpędzić, rzucić kilka kontr. Przede wszystkim zbyt łatwo dochodzili oni do sytuacji. Powtarza nam się to któryś mecz z rzędu i choć staramy się tego wyzbyć, to nie jest to takie łatwe. Musimy nad tym popracować.

Górnik Zabrze w tym meczu dominował. Była w was wiara, że uda się losy tego meczu odwrócić?

- Myślę, że przy szczelniejszej grze w defensywie i przede wszystkim lepszej skuteczności w ataku mogliśmy przegrać niżej. O punkty było tutaj ciężko, ale na pewno mogliśmy ten mecz zakończyć z twarzą.

Dwanaście bramek różnicy to znaczna liczba. Czuliście, że między wami a rywalem jest przepaść?

- Na pewno było widać to, że w Zabrzu bardzo poważnie myślą o tym, żeby walczyć o medal. Zrobili bardzo dobre transfery i potencjał tego zespołu jest duży. Na pewno jego wyniki nie są dziełem przypadku, a całkiem niezłej gry.

W samej pierwszej połowie KPR Legionowo zmarnował trzy rzuty karne. Trudno przy takiej skuteczności liczyć na punkty na terenie rywala.

- Bramkarz Górnika miał dobry dzień i kilka ważnych piłek wyłapał. My jednak sami jesteśmy sobie winni, bo rzut karny to klarowna sytuacja i to zawodnik, który rzuca powinien być w większości pojedynków górą.

Na początku sezonu płacicie frycowe. Trudno powiedzieć, by wasze wyniki były obiecujące. Pięć porażek w sześciu meczach...

- Każdy kolejny mecz daje nam szanse na kolejne punkty. Wierzymy, że w końcu uda nam się przebudzić i zaczniemy te punkty zbierać. Początek rzeczywiście nie jest zachwycający, ale jeszcze sporo kolejek do końca sezonu i nic nie jest stracone.
Gdzie na handballowej mapie Polski znajduje się klub z Legionowa? - W tym sezonie myślimy przede wszystkim o utrzymaniu. Przy odrobinie szczęścia możemy powalczyć o miejsce w czołowej "ósemce". Nie będzie jednak o to łatwo. O każdy punkt trzeba walczyć i umieć podnieść go z parkietu. Nikt nam nie odda punktów za darmo.
W zespole beniaminka odczuwa się różnicę klasy rozgrywkowej po awansie do PGNiG Superliga Mężczyzn?

- Na pewno różnica poziomów jest odczuwalna. Być może dla bramkarza niekoniecznie, ale na pewno zawodnicy z pola tę różnicę odczuwają. Nie możemy sobie pozwolić na jakieś chwile rozluźnienia, a ostatnio często nam się to zdarzało.

Fatalny start sezonu wynika z braku umiejętności czy po prostu płaciliście frycowe charakterystyczne dla beniaminka?

- Mieliśmy bardzo ciężki terminarz. Wygraliśmy z Kwidzynem, ale potem kilka zespołów sprowadziło nas na ziemię. Ostatnio w bardzo ważnym dla nas meczu przegraliśmy z Opolem i ciężko było znaleźć wytłumaczenie tej porażki. Potencjał mamy, ale też nie sprzyja nam szczęście i doskwierają nam urazy. Ostatnio straciliśmy dwóch kluczowych graczy i to się odbija na naszej grze.

Ile macie jeszcze tej lidze do zaoferowania jako zespół?

- Nie jesteśmy chłopcami do bicia. Pierwsze kolejki pokazały nam jednak, jak wiele jeszcze pracy przed nami. My się tego wyzwania nie boimy i będziemy w kolejnych meczach robili wszystko, żeby się utrzymać w lidze. Miejmy nadzieję, że wystarczy nam sił i umiejętności.

Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas.   

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×