Szczypiorniści z Legionowa wierzą, że karta się odwróci

Szczypiorniści KPR-u Legionowo po awansie do PGNiG Superligi wciąż nie mogą znaleźć właściwego rytmu. Władze klubu wierzą, że zespołowi pomoże zmiana trenera.

We wtorek z legionowskimi szczypiornistami oficjalnie pożegnał się Jarosław Cieślikowski, którego w roli szkoleniowca zastąpił Robert Lis. Pod wodzą byłego reprezentanta Polski KPR zadebiutuje w niedzielnym meczu z Orlen Wisłą Płock, ważne starcia beniaminka czekają jednak dopiero później. W grudniu zespół z Mazowsza rozegra bowiem aż cztery mecze na własnym parkiecie.

Legionowianie zmierzą się kolejno z Gaz-System Pogonią Szczecin, PGE Stalą Mielec i Puławami, a rywalizację ligową wzbogaci starcie z Gwardią Opole w ramach rozgrywek o Puchar Polski. - Wierzę, że w tych meczach zgarniemy wreszcie jakieś punkty, a na wiosnę zaczniemy zwyciężać na wyjazdach, skutecznie rewanżując się tym zespołom, które nas już w tym sezonie pokonały - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w kadrze KPR-u, Bartosz Wuszter.

- Liga pokazuje, że ze wszystkimi zespołami można nawiązać walkę, a na parkiecie zdarzają się różne rzeczy, nie zawsze zwyciężają faworyci. Do każdego kolejnego meczu podchodzimy z optymizmem. A jeżeli jest to rywal, który wydaje się być poza naszym zasięgiem, to staramy się traktować takie spotkania szkoleniowo i nawet z takiej rywalizacji coś pozytywnego wyciągnąć - podkreśla z kolei drugi trener legionowskiej drużyny, Marcin Smolarczyk.

W zespole beniaminka powszechne jest poczucie tego, że drużyna prezentuje piłkę ręczną daleką od swoich realnych możliwości. - Z naszego zespołu można wycisnąć dużo więcej, a z Zagłębia czy Gwardii już niekoniecznie - zauważa Wuszter. - Kiedy przychodzi stres meczowy i stajemy naprzeciwko rywali o podobnych umiejętnościach, to coś się zacina i nie możemy rozwinąć skrzydeł. Musimy nad tym popracować - dodaje asystent Lisa.

W tym roku w żadnym ligowym meczu KPR nie będzie faworytem. Ze wszystkimi rywalami jest jednak w stanie podjąć walkę. Pogoń w Legionowie gościła przed rokiem w ramach krajowego pucharu i miała na Mazowszu ciężką przeprawę. Stal we wrześniu pokonała beniaminka pewnie, była to jednak przede wszystkim spowodowane fatalną grą gości. Puławianie na własnym parkiecie z niżej notowanym rywalem męczyli się setnie, zwyciężając nieznacznie. Rok dla zespołu Lisa i Smolarczyka wcale się jeszcze nie skończył.

Legionowianie wierzą, że w tym roku uda im się jeszcze podreperować dorobek punktowy
Legionowianie wierzą, że w tym roku uda im się jeszcze podreperować dorobek punktowy
Źródło artykułu: