Opolanie nie zrealizowali założeń taktycznych

- Pozwoliliśmy sobie rzucić za dużo łatwych bramek - powiedział Michał Szolc, kapitan Gwardii Opole, po przegranym pojedynku z Zagłębiem Lubin.

Starcie opolan z Miedziowymi miało dla obu ekip niebagatelne znaczenie. Przed jego rozpoczęciem były one sąsiadami w tabeli, a lubinianie mieli nad Gwardią zaledwie dwa punkty przewagi. Drużyna Marka Jagielskiego niebezpodstawnie liczyła na "odczarowanie" własnej hali, ale po ostatnim gwizdku ponownie musiała obejść się smakiem. Zagłębie zwyciężyło 35:32 i dzięki tej wygranej wskoczyło do czołowej "ósemki", kosztem MMTS-u Kwidzyn.

- Pomimo walki na parkiecie, ten pojedynek był w naszym wykonaniu katastrofalny, jeśli chodzi o realizację założeń taktycznych. Wiedzieliśmy, że Lubin nie dysponuje super szeroką kadrą i nie wiadomo jakimi warunkami fizycznymi. Zaczęliśmy drugą połowę od czterech sytuacji, gdzie zostawiliśmy bramkarza sam na sam i niestety tak to chyba wyglądało przez większą część meczu. Ta przegrana stawia nas w trudnej sytuacji. Cóż, musimy znaleźć punkty gdzie indziej - skomentował Michał Szolc.

Michał Szolc rzucił lubinianom cztery bramki
Michał Szolc rzucił lubinianom cztery bramki

Równie zawiedziony był szkoleniowiec beniaminka, także nawiązujący do kwestii przedmeczowych ustaleń. - Wydaje się, że obraliśmy słuszne założenia taktyczne, natomiast ich nie realizowaliśmy. Największy problem był w organizacji gry po powrocie do obrony. Zupełnie nie umieliśmy się wtedy zachować i dostawaliśmy łatwe bramki. Średnio neutralizowaliśmy też zagrożenie ze strony Dawida Przysieka i Michała Stankiewicza - oznajmił Jagielski.

Interesujesz się piłką ręczną? Mamy coś w sam raz dla Ciebie - Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Codzienna dawka informacji ze świata szczypiorniaka!

O ostatecznym wyniku spotkania zadecydowało jednak dopiero ostatnie dziesięć minut. Goście z Lubina ostatecznie przełamali rywala, gdy ze stanu 28:28 udało im się odskoczyć na 32:29. - W drugiej połowie zabrakło nam trochę pomysłu i skuteczności w ataku. Szczególnie w końcówce, kiedy Zagłębie nas doszło, graliśmy bardzo chaotycznie. Nie było spokoju i ułożenia w tej grze - dodał trener klubu z Opola.

Najbliższa okazja do odniesienia pierwszego triumfu przed własną publiczną nie przytrafi się gwardzistom zbyt szybko. Kolejna potyczka na hali przy ul. Kowalskiej odbędzie się bowiem dopiero na początku lutego. Zawita do niej wówczas świetnie spisujący się jak dotąd Gaz-System Pogoń Szczecin. O przełamanie niekorzystnej passy będzie więc opolanom bardzo ciężko.

Komentarze (0)