Michał Szolc: Sytuacja jest nieciekawa

Przygoda Gwardii Opole z rozgrywkami o Puchar Polski zakończyła się już na pierwszej przeszkodzie. Beniaminek PGNiG Superligi uległ na wyjeździe KPR-owi Legionowo.

Podopieczni Marka Jagielskiego środowe spotkanie rozpoczęli bardzo dobrze. Szczelna obrona oraz dobrze prowadzony atak pozycyjny sprawiły, że po szesnastu minutach Gwardziści mieli już trzy bramki przewagi nad rywalem. Od stanu 6:9 do końca meczu do siatki gospodarzy opolanie trafili jednak już tylko... siedem razy.

- Ciężko jest to wszystko na gorąco oceniać - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Szolc. - Fakt jest taki, że do przerwy przegrywaliśmy dwoma bramkami, nie rzucając trzech karnych. W normalnych okolicznościach pierwszą połowę powinniśmy więc kończyć z jednym trafieniem zaliczki. Po przerwie z siódmego metra pudłowaliśmy jeszcze dwukrotnie, marnując także parę innych stuprocentowych sytuacji - wyjaśnia.

Opolanie stracili w Legionowie dwadzieścia dwie bramki, do postawy formacji obronnej trenerzy nie mogli więc mieć większych zarzutów. Problemem był atak. - Może zabrakło nam trochę skuteczności, może parę piłek pechowo trafiło prosto w ręce przeciwników... Tak czasami w piłce ręcznej bywa - przyznaje kapitan Gwardzistów.

Zespół Jagielskiego przygodę z Pucharem Polski ma już za sobą. Beniaminkowi pozostała tylko liga, w której po dwunastu kolejkach ma na swoim koncie pięć punktów. - Sytuacja jest nieciekawa - mówi Szolc. W tym roku jego zespół rozegra jeszcze jeden mecz. Rywalem opolan będzie Orlen Wisła Płock.

Gwardia Opole przegrała szósty mecz z rzędu
Gwardia Opole przegrała szósty mecz z rzędu
Źródło artykułu: