Żadnego szkoleniowca po tak krótkim okresie czasu spędzonym z drużyną oceniać nie wolno. Faktem pozostaje jednak to, że Szafraniec dźwignął lubinian z dna ligowej tabeli i to dzięki niemu po trzynastu kolejkach Miedziowi wciąż mają realne szanse na udział w fazie play-off.
Doświadczony szkoleniowiec stery zespołu przejął w bardzo trudnym momencie. Lubinianie po ośmiu meczach mieli na swoim koncie trzy skromne oczka oraz perspektywę niezwykle istotnych starć z KPR-em Legionowo, MMTS-em Kwidzyn, SPR Chrobrym Głogów oraz Gwardią Opole. Szafraniec w drużynę Dariusza Bobrka tchnął nowego ducha, co zaowocowało nie tylko pokonaniem ligowych sąsiadów, ale nawet nieoczekiwanym domowym zwycięstwem nad Górnikiem Zabrze.
- Ten zespół przez cały czas był budowany i kompletowany zgodnie z pewną koncepcją. Brakowało mu chyba tego, aby zawodnikom w pełni uzmysłowić, że potrafią grać w piłkę ręczną, a zwycięstwo wymaga, by cała szesnastka walczyła o jeden cel - wyjaśnia Szafraniec w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Nowy-stary trener Miedziowych wycisnął ze swoich podopiecznych maksimum potencjału. Do siatki rywali regularnie zaczął trafiać Michał Bartczak, drużynie na parkiecie przewodził Dawid Przysiek, a swoje do wyniku dokładali inni. Z pięciu ligowych starć Zagłębie wygrało cztery. Niepowodzeniem zakończyła się wizyta w Głogowie oraz mecz pucharowy z Orlen Wisłą Płock.
- Możliwe, że trochę bardziej umiejętnie skorzystałem z całości dostępnego składu - przyznaje Szafraniec, wskazując chociażby na przykład sprowadzonego do Lubina latem Leszka Michałowa. - Na parkiecie regularnie zaczął pojawiać się wówczas, gdy ja podjąłem pracę z Zagłębiem. Mamy z niego duży pożytek - przyznaje nasz rozmówca. Teraz jego drużynę czekają cztery tygodnie wytężonej pracy, którą zwieńczy wyjazdowy mecz z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski.