Wolsztyniak żałuje punktów straconych na własnym parkiecie

Cztery z siedmiu rozegranych na własnym parkiecie spotkań wygrali w pierwszej rundzie sezonu szczypiorniści Wolsztyniaka Wolsztyn. Prowadzący zespół Marcin Pietruszka żałuje straconych w domu punktów.

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Ekipa z Wielkopolski tegoroczne występy przed własną publicznością rozpoczęła od dwóch pewnych zwycięstw nad Kar-Do Spójnią Gdynia oraz AZS-em UW Warszawa. Później prowadzona przez trenera Marcina Pietruszkę drużyna złapała solidny kryzys i w trzech kolejnych meczach w domu - z ekipami z Olsztyna, Leszna i Elbląga zdobyła zaledwie dwa punkty. Dwumiesięczny impas przerwały dopiero zwycięstwa nad SMS-em ZPRP Gdańsk i Vetrex Sokołem Kościerzyna.

- Te stracone u siebie punkty bolą - mówi Pietruszka, dodając: - Co prawda były to mecze z dobrymi przeciwnikami, ale szkoda że te punkty nam uciekły. Mogło być po prostu jeszcze lepiej, bo z tymi czterema zgubionymi oczkami bylibyśmy teraz w świetnej sytuacji. To jest jednak sport, nie ma co rozwodzić się nad tym tematem - stwierdza.

Szkoleniowiec Wolsztyniaka zadowolony jest jednak z dorobku, jaki jego drużyna zgromadziła na półmetku rozgrywek. Wielkopolanie z szesnastoma punktami uplasowali się na piątej pozycji, ze stratą zaledwie jednego oczka do trzeciej Polski Cukier-Pomezanii Malbork. - Cieszę się, że dosyć bezpiecznie odskoczyliśmy od tej dolnej części tabeli, a jednocześnie pozwoliło to nam nawiązać bezpośrednią walkę z tymi zespołami walczącymi o trzecią pozycję. Na tę chwilę nasza sytuacja jest bardzo dobra - podsumowuje Pietruszka.

Wolsztyniak na ligowe parkiety powróci 18 stycznia meczem z liderującym tabeli Wybrzeżem Gdańsk. Pierwsze spotkanie obu drużyn zakończyło się wygraną gdańszczan 35:20.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×