Zgrupowanie w Pruszkowie niemiecki szkoleniowiec zaczynał z duszą na ramieniu. Ledwie dwa dni wcześniej dotarła do niego wieść o problemach zdrowotnych Michała Jureckiego, od urazu stopy zajęcia z kadrą rozpoczął Michał Daszek, a pod znakiem zapytania stała dyspozycja fizyczna Bartosza Jureckiego, Kamila Syprzaka i Mariusza Jurkiewicza. To wszystko w połączeniu z zabiegiem Tomasza Rosińskiego sprawiło, że jeszcze w połowie grudnia Biegler minę musiał mieć nietęgą.
- Nasza sytuacja nie wyglądała zbyt atrakcyjnie. Mieliśmy kilku rekonwalescentów, a paru naszych graczy nie występowało regularnie w swoich drużynach klubowych. Zawodnicy jednak świetnie trenowali i dawali z siebie wszystko, aby utrzymać jak najwyższą sportową formę. Jestem im za to wdzięczny - podkreśla doświadczony szkoleniowiec.
Teraz już wiadomo, że kontuzjowani gracze w komplecie zdążyli na czas wrócić do pełni sił. W samolocie do Danii znajdą się zarówno Jurecki, jak i Syprzak oraz Jurkiewicz. Takiego komfortu przy wyborze kadry rok temu Biegler nie miał.
- Chciałbym mocno skomplementować naszych lekarzy i fizjoterapeutów. Przez całe zgrupowanie myśleliśmy o szukaniu optymalnych rozwiązań i teraz wszyscy wiemy już, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. To cenne doświadczenie w kontekście mistrzostw Europy, które za dwa lata odbędą się w Polsce - nie kryje Niemiec.
Na mistrzostwa pojedzie siedemnastu zawodników. W ostatniej chwili ze ścisłej kadry wypadli Patryk Kuchczyński, Marcin Wichary oraz Rafał Gliński. Podczas pożegnalnej konferencji prasowej w Warszawie obecni byli jednak wszyscy. - To podkreśla wagę, jaką przywiązujemy do umiejętności tworzenia zespołu jako grupy - przyznaje Biegler. O efektach jego pracy przekonamy się już za kilka dni.