Wicemistrzowie Polski do starcia z beniaminkiem przystępowali trzy dni po meczu Ligi Mistrzów z MKB Veszprem. - Nie ma co ukrywać, że w niedzielnym spotkaniu z Węgrami
straciliśmy dużo sił, bo graliśmy z Węgrami na sto dziesięć procent. To
było czuć i w poniedziałek, i we wtorek. Wszystko bolało - przyznaje Lijewski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Nafciarze z pokonaniem niżej notowanego rywala nie mieli jednak większych problemów. Początek meczu był wprawdzie wyrównany, po upływie kwadransa płocczanie ruszyli jednak do bardziej zdecydowanych ataków, a zmiany w składzie dokonane przez trenera Manolo Cadenasa sprawiły, że na przerwę wicemistrzowie Polski schodzili z dziewięcioma bramkami zaliczki.
- Spotkanie z KPR-em było meczem z kategorii tych, które po prostu trzeba wygrać. W sumie nie mieliśmy większych problemów i bardzo się z tego cieszę. Nasza gra momentami była bardzo dobra. Zawodnicy z Legionowa nie są jednak Piotrusiami i też szukali w tym meczu swojej szansy - podkreśla doświadczony rozgrywający.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Nafciarze z tonu spuścili po przerwie, z czego rywale korzystali skrzętnie. Wisła derby Mazowsza wygrała ostatecznie różnicą czterech trafień. - W pierwszej połowie pokazaliśmy, na co nas stać. Po przerwie w nasze szeregi wdarło się już troszeczkę rozluźnienia i stąd taki, a nie inny wynik - podsumowuje Lijewski. Wisła w ligowej tabeli zajmuje drugą lokatę.