Puławska drużyna do sobotniego spotkania w Mielcu przystępowała w bardzo dobrych nastrojach. Czwarta ekipa poprzedniego sezonu PGNiG Superligi miała za sobą udany okres przygotowań do rozgrywek, a dobry humor wśród zawodników i sztabu trenerskiego dwa dni przed meczem poprawiła informacja o powrocie do pełni sił Kosty Savicia. W Mielcu podopieczni Dragana Markovicia szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię.
[ad=rectangle]
Wyrównaną rywalizację z miejscową Stalą drużyna z Lubelszczyzny prowadziła raptem przez kilkanaście minut, po kwadransie spotkania przegrywając już 6:10. Fatalne zawody rozgrywali bramkarze Azotów, puławianie ponadto bardzo słabo prezentowali się w obronie, a sporo błędów popełniali też w ataku. W efekcie Stal wygrała aż 40:33.
- Gratulacje dla Stali, całkowicie zasłużyła na wygraną - powiedział na samym wstępie konferencji prasowej trener Marković. Szkoleniowiec Azotów zwracał uwagę na bardzo słabą grę swojego zespołu w obronie, kilka słów dodając również na temat pracy sędziów.
- Było trochę dziwnych decyzji. Zbyt szybko sygnalizowaną mieliśmy grę pasywną, a za lekkie faule pokazywane były nam kary dwóch minut. Stal niemniej była lepsza, bardziej się starała i zasłużyła na wygraną - dodał.
Porażka w inauguracyjnym meczu w Mielcu nie przekreśla oczywiście planów Azotów na obecne rozgrywki, wysoka przegrana okazała się jednak zimnym prysznicem dla zespołu trenera Markovicia. Nic więc dziwnego, że posępną minę Marko Tarabochia, który podczas konferencji pełnił rolę tłumacza swojego szkoleniowca. - Stal w końcówce meczu lepiej biegała do kontry i wracała do obrony, my natomiast zrobiliśmy trochę błędów i rywale to wykorzystali. Gratulacje dla nich - stwierdził.
Na okazję do rehabilitacji puławianie będą musieli poczekać ponad tydzień. Ich spotkanie z Górnikiem Zabrze ze względu na udział Trójkolorowych w rozgrywkach Pucharu EHF zostało bowiem przełożone na inny termin.